czwartek, 16 lutego 2017

Twórczość radosna, sztuka wątpliwa.


Tak, zdecydowanie decoupage mnie odpręża. Kiedyś, gdy nie miałam siły robić nic innego, a własna kreatywność mnie rozpierała, to szycie było formą aktywności, którą mogłam wykonywać nawet w łóżku ;-) Sprawdziło się nie tylko po powrocie ze szpitala, ale również w czasie, gdy spadek energii, wszechogarniające wyczerpanie, nie pozwalało siedzieć przy stole i malować/rysować. Aż odkryłam... dekupAŻ!
Po dziś dzień nie wiem, czy naklejanie drukowanych papierów i serwetek (może pamiętacie, ale próbowałam też kiedyś z ludowymi wycinankami i tkaniną) na niemal dowolną powierzchnię można nazwać sztuką... Szczerze się waham, by zdobniczej tradycji wywodzącej się ponoć ze wschodniej Syberii, nadać to zaszczytne miano. Zresztą, jak to często bywa, pierwotnie koncepcja miała znaczenie bardziej praktyczne - plemiona nomadów ozdabiały w ten sposób groby swoich przodków. A gdyby tak dziś wprowadzić trumny i urny w stylu decoupage do powszechnego, że tak powiem... obiegu?
W XII w. barwna technika zawędrowała do Chin, gdzie wykorzystywano ją tak, jak robimy to dzisiaj, czyli do zdobienia różnych przedmiotów: pudełek, lampionów, a nawet okien.
Dobrze wykonany decoupage, powinien dać wrażenie, że naklejony motyw przykryty wieloma warstwami lakieru, nie wystaje ponad powierzchnię i nie jest wyczuwalny przy dotyku. Moje wytwory są często trochę siermiężne. Nie zawsze chce mi się gładzić, czy pomalować rzecz odpowiednią ilość razy.


Staram się za to wnieść coś nowego, własnego w utarty schemat tak, jak próbowałam to robić malując mangi. Ostatnio wpadłam na pomysł i zaczęłam zostawiać fragmenty szklanych przestrzeni. Ale ostrzegam - nie kopiujcie mojego patentu, jeśli wcześniej sami na to nie wpadliście ;-D



Na pytanie, czy czasochłonny decoupage jest sztuką, chyba każdy musi odpowiedzieć sobie sam. No, ale skoro i Picasso i Matisse także zajmowali się tą dziedziną...    

   


(w przypadku jesiennej butelki, każdy liść i kasztan wycinałam dokładnie, aby nie zostały żadne brzegi)


(butelkę azjatycką zrobiłam na prezent dla bliskiej Koleżanki; z rozmachem wyczarowałam jeszcze dwustronną podstawkę)









(zimowa ostatecznie zamieszkała u Babci; niestety, światło było kiepskie, stąd nędzne zdjęcia)



6 komentarzy:

  1. Piękne te Twoje prace, niczym wielkie dzieła :)
    a biały kot to do mojej Miśki bardzo, bardzo podobny :D
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo Ci dziękuję za komplementy! Nie wiem, czy są do końca zasłużone...

      Mówisz o RecyDywce, czy gipsowym? ;-)

      Usuń
  2. Nie wiem czy dekupaż to sztuka, ale że niekiedy wygląda fantastycznie, to zupełnie inna kwestia.
    Bardzo ciekawe są Twoje prace i lekkie mieszanie technik, czy może dodawanie swoich smaczków do danej techniki.
    A ostatnie zdjęcie z kotami (wszystkimi trzema) jest po prostu super.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już mam, że wszędzie dodaję swoje smaczki ;-) Mieszać też lubię. Nawet to, co na siebie nakładam, jest kompilacją kilku stylów modowych ;-)

      Gipsowy kot, musiał wybyć do loggi, bo mój trzeci kot z krwi i kości (Hołota)... obgryzał mu uszy! ;-S

      Serdeczności!

      Usuń
  3. Piękny decoupage -taki jak Twój JEST sztuką :) , w przeciwieństwie do wielu obrazów, które widziałam w jednej z galerii sztuki . Tam odurzające były tylko ceny :) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Gorąco Ci dziękuję za docenienie mojej twórczości radosnej... :-)
    Ach, te ceny... Decoupage'u nigdy nie robiłam na sprzedaż. Za to zawsze miałam poważny problem z wycenieniem moich innych wytworów. Kiedyś pomagała mi w tym Mama, ale odkąd Jej zabrakło...

    OdpowiedzUsuń