piątek, 31 maja 2019

Muzeum Neonów. Noc Muzeów - cz. 2


Świetlne reklamy, to lata mojego dzieciństwa... I nie mam tu na myśli, banalnych ekranów, czy zwykłych masówek, reklamujących ot, chociażby popularne jadłodajnie, obecne pod każdą szerokością geograficzną, wkradających się podstępnie w indywidualizm współczesnych metropolii. Z sentymentem wspominam najprawdziwsze w świecie neony, częstokroć projektowane przez wybitnych artystów-grafików, czyniące z większych miast Polski, mimo PRL-owskiej szarzyzny, miejsca niepowtarzalne, rozjarzające się codziennie po zmroku magią i blichtrem.





Podczas tegorocznej Nocy Muzeów, miałam możliwość zwiedzenia jednego z nielicznych na świecie muzeów, poświęconego właśnie neonom. Od kilkunastu lat w The Neon Muzeum, możemy podziwiać powojenne reklamy świetlne, których przy ul. Mińskiej 25 zgromadzono przeszło 100 sztuk.


Muzeum, choć nieduże, ma niesamowitą atmosferę i dzięki świetnym, historycznym opisom eksponatów oraz kontekstu, pozwala nie tylko nacieszyć oczy kolorami, ale też odbyć podróż do nie tak znowu dalekiej przeszłości.






To idealna propozycja na Noc Muzeów, kiedy trzeba wziąć pod uwagę długie oczekiwanie w kolejce (tutaj akurat 40 min.) i tłumy odwiedzających.


(to tylko maleńki fragment tegorocznej kolejki ;-))



Neony były akurat na ogół na tyle duże i tak wyeksponowane, że można je było śmiało podziwiać nawet w tłoku. 




Z góry przepraszam osoby, które weszły mi w kadr i znalazły się na niniejszych fotografiach. Jeśli ktoś znajdzie siebie na jakimś zdjęciu, a sobie tego nie życzy - proszę o komentarz pod postem.



Dodatkową atrakcją wieczoru, był występ kapeli z Pragi.


Muzeum jest czynne w godz: pon.-pt: 12-17
środa: nieczynne
sobota: 12-18
niedziela: 11-17

Bilet: 13 zł - normalny; 10 zł - ulgowy









czwartek, 23 maja 2019

Nie tylko Jelcz 043. Noc Muzeów cz. 1.


Z komunikacją miejską jestem związana od początku liceum. Ale jako 3. pokolenie urodzone w Warszawie, a mieszkające w centrum stolicy, długo nie wiedziałam, czym są czasożercze podróże, zmuszające ponadto człowieka do ustawiania całej doby, według rozkładu jazdy. Tę niedogodność poznałam dopiero jako ofiara "dzikiej reprywatyzacji HGW", gdy zmuszono mnie do wyprowadzki z miasta. I skoro 5-6 x w tyg. spędzam 4 godz. w komunikacji miejskiej, naturalną siłą rzeczy, swoją przygodę z warszawską Nocą Muzeów, rozpoczęłam od oglądu dawnych autobusów, które wyeksponowano na Placu Defilad pod Pałacem Kultury i Nauki. Kolejki były na tyle długie, że nie zdecydowałam się na przejażdżkę zabytkiem. W tym roku miałam inne plany...


Tutaj widzimy słynne "ogórki", czyli międzymiastowe autobusy Jelcz 043, produkowane w latach 1959 - 1986, przez przedsiębiorstwo Jelcz. Choć pod koniec ich żywota, żyłam i ja - nie pamiętam podróży "ogórkiem". Być może w ogóle się na nią nie załapałam...







Pamiętam za to doskonale - przestronne i względem dzisiejszych dusznych, albo przesadnie chłodzonych Solarisów - przyjemne w użytkowaniu autobusy Jelcz Berliet PR 100, produkowane w latach 1972 - 75. Trudno oprzeć się wrażeniu, że był to pojazd zaprojektowany na potrzeby Człowieka, a nie tzw. korzyści ekonomicznych, oszczędności, etc. - modnych haseł wyrosłych w epoce żonglowania do znudzenia innym hasłem: "zasoby ludzkie".
Jak wyglądał ten sympatyczny, funkcjonalny autobus???


Moje poniższe spotkanie z Jelczem, miało miejsce w październiku 2017. Ot, czekałam sobie na krańcach Żoliborza na zawsze spóźnione, ciasne 518, które miało przetransportować mnie dalej. Zamiast niego, jakby nigdy nic, podjechał ten oto zabytek o nieznanym mi numerze i jak oniryczny gość z przeszłości zabrał  nawet jednego pasażera ;- )






A to już pozostałe eksponaty. Urocze, prawda? ;-)