Wybryki prowokatorów, nie ujdą niczyjej uwadze. Rejestrują
je media, komentują internauci. Patriotyczne malarstwo monumentalne, w
przestrzeni miejskiej, powstaje dyskretnie, nie budząc zainteresowania.
Współczesny świat, zdecydowanie należy do kultury wizualnej.
Murale znakomicie wpisują się w
pojemność tej dziedziny i mimo tradycyjnych narzędzi, stosowanych przez
ich wykonawców, znajdują miejsce nawet w najnowocześniejszych miastach. Służą
przekazowi reklamowemu, są nośnikiem informacji, mogą też pełnić funkcję
edukacyjną.
- Murale patriotyczne wskrzeszają ducha narodowego, przypominają
o naszej wielkiej historii, powodują dumę narodową, przeznaczone są dla
Polaków, których na pewno powinny łączyć. Dla części postpeerlowskiej, sowieckiej,
polskojęzycznej są niezrozumiałe i wrogie – zauważa Rafał Roskowiński, doktor
sztuk pięknych, mistrz malarstwa monumentalnego i założyciel Gdańskiej Szkoły
Muralu.
Kiedy przypieka słońce, albo kąsają komary, malować też
trzeba. Co jest najtrudniejsze w tak dużej formie malarskiej?
- Wszystko i nic – odpowiada artysta, który właśnie pracuje
nad swoim kolejnym projektem - Dla osób z predyspozycjami do malarstwa
monumentalnego wszystko jest przyjemnością, nawet gdy stanowi bardzo ciężką
fizyczną pracę.


Niezależnie od powodu, dla którego powstają, murale stanowią
ozdobę elewacji budynku, czy tak jak w przypadku podwarszawskiego Legionowa,
nieatrakcyjnego wizualnie ogrodzenia. Cztery lata temu, na murach otaczających
Narodowe Centrum Kryptologii, powstało wyjątkowe dzieło, autorstwa Rafała
Roskowińskiego, liczące aż 750 metrów. Projekt patriotyczny pt. „1050 lat
chwały oręża polskiego”, jest najdłuższym muralem w Europie, a być może i na
świecie. W pełen rozmachu sposób przedstawia najważniejsze wydarzenia z dziejów
Polski. Wciąż zaskakuje, m.in. podróżujących koleją podmiejską, którzy mogą
podziwiać go z okien pociągu. Niewiele osób wie, że seria mistrzowsko
wymalowanych scen historycznych, w ogóle istnieje, a przecież mogłaby stać się
popularnym punktem szkolnych wycieczek.
Rafał Roskowiński, pochodzi ze szlacheckiej, polskiej
rodziny o dużych tradycjach narodowych. Jego rozpoznawalne malowidła zdobią
przestrzenie wielu naszych miast. Jednak niektóre pomysły nie doczekały się
realizacji.
- Kiedy chciałem namalować mural upamiętniający ludobójstwo
Polaków na wschodzie przez OUN-UPA, powiedziano mi, że temat jest zbyt okrutny
– wspomina.

Artysta, właśnie zakończył kolejne historyczne
przedsięwzięcie w Legionowie – mural z okazji setnej rocznicy Bitwy
Warszawskiej. Nowa, monumentalna opowieść w obrazach, powstała na murze Narodowego
Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni. Przypomina najważniejsze walki, dowódców,
działalność m.in. Ochotniczej Legii Kobiet, kryptologów, a także udział
kapelanów wojskowych. W bieżącym miesiącu, w Legionowie, powstanie jeszcze
jeden, mniejszy mural patriotyczny. Czy te nowe prace, wzbudzą więcej
zainteresowania? Trudno oprzeć się wrażeniu, że w powszechnej świadomości, sztuka
musi budzić kontrowersje, dotykać tematów drażliwych, najlepiej w sposób
dyskusyjnie estetyczny, aby ją nie tylko zauważyć, ale też uznać za
„wartościową”. Mainstreamowi krytycy ochoczo nagłaśniają takie przedsięwzięcia,
zapominając, że w prowokacji od lat nie ma już nic świeżego, a ludzie zmęczeni
ciągłymi sporami, chcą przede wszystkim rzeczy ładnych i zrozumiałych.


Statystycznie od 3 do 7 dni zajmuje projekt muralu i tyle
samo jego wykonanie.
To już trzeci rocznicowy mural, który powstaje na
legionowskim osiedlu Piaski.
Tekst ukazał się w sierpniu 2020, w Tygodniku "Niedziela" (dodatek warszawski)