W Niedzielę Palmową, po raz pierwszy po dobrych 10 latach nieobecności, odwiedziłam legionowski pchli targ. I jakie było moje zaskoczenie
na widok tej ewolucji. Dawna Rupieciarnia, która miała efektowny początek, ale
bardzo szybko zmieniła się w gigantyczny ciucholand, dziś jest targiem staroci
z prawdziwego zdarzenia!
Mnie osobiście zaskoczyła duża ilość lalek. Były
nowoczesne jak LOL w cenie 30 zł, jak i stylizowane na stare - chińskie
porcelanowe. Prawdziwe vintage po 2 zł i nowe Barbie od 15 zł. Dla mnie dużą
atrakcją były lalki regionalne w szerokim wyborze - znowu od tych liczących
kilka dekad, unikalne hand-made - jak również ze współczesnych serii
adresowanych do kolekcjonerów.
Największy ich wybór znalazłam u uroczego małżeństwa, które objeżdża całą Polskę ze swoim kramem. Większość rzeczy kupimy u nich za 2 zł, nieliczne za 5. Przedmioty leżą w oddzielnych, oznakowanych kartonach, zatem nie ma mowy o pomyłce i naciąganiu klienta. To duże, niesamowite stoisko, tak mnie znęciło, że za 2 tygodnie, w minioną niedzielę znów zagościłam na Legionowskim pchlim targu. I znów prawie za grosze przytachałam piękne przedmioty do kolekcji, jak i praktycznego użytku. Od dawna polowałam na drewniane stojako-wieszaki do kubków. Te przemaluję na biało i ozdobię delikatnym decoupage. Pierwszy kupiłam na innym stoisku, za 5 zł, drugi, za 2.
W moje ręce wpadły też oryginalne, egzotyczne souveniry i mało noszone trampki Converse za 15zł (nowe kosztują ok. 200 zł). Szmaciany but pierze się równie łatwo, jak używany ciuszek, więc nie było żadnych problemów.







.jpg)




























.jpg)


.jpg)



.jpg)
















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz