Dziś, w związku z kończącymi się Świętami, chciałam zaprezentować Wam tematyczny podzbiór z mojej dość sporej kolekcji kart. Wybrałam te najstarsze. Niestety, kojarzę, że minimum jednej mi brakuje. A szkoda, bo z tego co pamiętam, była przedwojenna. Pewnie znajdzie się wtedy, kiedy będę pisała o czymś zupełnie innym ;-)
Wszystkie prezentowane w tym poście eksponaty, prócz jednej sztuki, pochodzą z rodzinnej kolekcji. Jak wiele przedmiotów, będących w moim posiadaniu, jestem trzecim, czasem czwartym pokoleniem sympatyków danych rzeczy.
Część kart, zachowała jeszcze moja Prababcia. Choć była tzw. "prostą" kobietą i niezbyt rodzinną, miała w sobie duże poczucie piękna. Prędzej ono niż sentymenty, zadecydowało o mimowolnym początku kolekcji.
(tę kartę przesłała mym Pradziadkom ich starsza córka w 1972 r.)
(2 IV 1958r.)
Ta karta może być przedwojenna, ale to tylko moje przypuszczenia...
Jako wytwórca parasolek i parasoli (pierwsza warszawska samodzielna parasolniczka), Babcia przez wiele lat współpracowała ze Spółdzielnią Rzemieślniczą "Refleks". Chętnie odwiedzałam z nią przytulne pokoje biurowe przy ul. Szpitalnej, o rzut beretem od Chmielnej, gdzie mieszkałam. Byłam ulubienicą pań urzędniczek, które czasem dawały mi upominki. Najlepiej zapamiętałam gumowe koty, oklejone futerkiem królika. Nie wiem, gdzie są, choć z pewnością nie przepadły. No, chyba, że guma sparciała, a futro zjadły mole. Ale tego w tym momencie, nie jestem w stanie stwierdzić...
Część kart, ocalała tylko w połowie. Druga strona z życzeniami, została odcięta, więc nie wiem, kto był nadawcą, ani kiedy przysłał swoje życzenia.
Najbardziej zachwycają mnie te ręcznie malowane farbami plakatowymi i zdobione brokatem. Sama przez wiele lat, wykonywałam karty świąteczne. Zachowała się tylko jedna.
(4 IV 1958 r.)
A tu wykonane przed zeszłą Wielkanocą, magnesy na lodówkę. Jednakże, dopiero w tym roku - mam szansę je pokazać.
Pewnie niejeden z Was, zmęczonych pandemią chińskiego wirusa, izolacją społeczną i brakiem rzetelnej informacji w mediach, wzdycha sobie - ach, gdyby tak móc cofnąć kalendarz do ubiegłorocznych Świąt: spotkań z rodziną, odpoczynku pośród budzącej się przyrody, spontanicznych wyjść z domu bez rękawiczek, maseczek i poczucia zagrożenia...