środa, 1 kwietnia 2020

Anielica i Syrena


To było spontaniczne działanie. 
Projekt płaskorzeźby, narodził się w wyobraźni w chwili wzięcia gliny do ręki. 




Rozczarowało mnie szkliwo. Zawsze używałam "turkus krakle", ale nowa receptura jest dla mnie nie do przyjęcia (ponoć na forach tematycznych, artyści nie zostawili na nim suchej nitki). Dlatego sięgnęłam po całkiem świeże, które jednak okazało się ciemniejsze, niż chciałam.
Także szkiełka słabo wytopiły się w bursztynową barwę. Efekt jest zbyt bury i mało przejrzysty.



Anielica Franciszka, to także spontaniczna, radosna twórczość z początku lata 2019 r. ...
Trochę polskiego folkloru, trochę secesji. 




W tym przypadku, pomarańczowym szkiełkom nie mogę nic zarzucić. 


Nie jest to sztuka najwyższych lotów, ale do Franciszki mam szczery sentyment. Otrzymała też godziwą miejscówkę ;-) 

I jeszcze magnesy na lodówkę.


Nie wszystkie znacie. Pszczółka od dawna lata już po nowym domu. 


Z kocurami jakoś nie mogłam się rozstać. 

Wprawdzie magnesów mam masę, to jednak moje żywe czwórnogi, od czasu, do czasu, dokonują aktów wandalizmu. Teoretycznie, materialna strata jest wliczona w każdą moją ekspozycję...
Dbam więc o to, aby mieć zestaw awaryjny. 

 

2 komentarze:

  1. Syrena WYMIATA!!!
    jeśli jeszcze nie
    odpłynęła w siną
    dal - zapraszam
    Zwodnicę o się ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Syrena wciąż mieszka u mnie w szufladzie...
    Co i rusz, robię przymiarki, by przeprowadzić ją do sypialni, gdzie ściany mają morski kolor...
    Nadal nie wychodzi, bo nie mogę się zdecydować CO i CZY ma się stąd wyprowadzić...
    Dziękuję, Ineczko za docenienie mojej pracy, choć ja sama mam do niej techniczne zastrzeżenia ;-)
    Buziak :-D

    OdpowiedzUsuń