sobota, 23 marca 2019

Nie taka niewinna lalka



Wieloznaczność lalki teatralnej i jej możliwości ruchowe, od wieków fascynowały zarówno twórców, jak też odbiorców. Choć przez długi czas ten rodzaj teatru uchodził za rozrywkę niższego rzędu, zawsze miał swoich zwolenników. Wystawa w Zachęcie odkrywa mało znaną kartę polskiej sztuki lalkarskiej.


Początki teatru lalek na ziemiach polskich, sięgają XV w. i wiążą się oczywiście z szopką. Dwudziestolecie międzywojenne to złota era dla takich teatrów, ale ich repertuar adresowany jest głównie do dzieci. Po II wojnie światowej, powstało aż 27 teatrów lalek. W realizacji spektakli o czym dziś często się zapomina, brali udział wybitni artyści. Ale potencjał lalki teatralnej odkryli również twórcy awangardowi na początku XX w. Wystawa w warszawskiej Zachęcie – „Lalki: teatr, film, polityka”, wychodzi poza utarty schemat dziecięcej rozrywki i pokazuje, że lalka wcale nie musi być niewinna. Bywa też groźna i jako narzędzie w służbie propagandy, potrafi w sposób karykaturalny obrzydzać przeciwników politycznych. Organizatorzy ekspozycji wydobyli lalkę teatralną poza obszar historii sztuki i położyli nacisk na jej udział w życiu polityczno-społecznym Polaków w latach 50. i 60. XX w. Prezentacja twórców i ich realizacji, została osnuta wokół takich zagadnień jak: antropologia ciała, pedagogika, polityka. 




Większość eksponatów pochodzi z lat 40., 50. i 60. XX w. Lalki Ewy Totwen i Olgi Totwen, wykonane do spektaklu „Słowik” w Wileńskim Teatrze Łątek (1947), zniewalają swym orientalnym urokiem i ekspresją mimiczną. 




Niezwykłą pozycję stanowią główki kukiełek Goebbelsa i szpicla Macioła z szopki robotniczej z lat 30. XX w. 


Maria Jarema wykonała je z materiałów, które dziś nazwalibyśmy odpadami przeznaczonymi do recyklingu – drutu, sprężyn oraz szmat, otrzymanych od stolarzy, kuśnierzy i krawców. Projekt powstał na potrzeby teatru kukiełkowego Adama Polewki. Spektakl cieszył się powodzeniem wśród robotników krakowskich zakładów pracy. Oryginalną i przerażającą lalką jest Hitlerowiec Jerzego Zaruby ze spektaklu „Kramik z kukiełkami” z 1953 r. dla Teatru Lalek Baj w Warszawie. 


Sporą grupę stanowią charakterystyczne lalki Leokadii Serafinowicz, ur. w 1915r, wybitnej, wszechstronnej artystki teatralnej, m.in. inicjatorki I Biennale Sztuki dla Dziecka. 



Wystawa prezentuje też fotografie ze spektakli, szkice, a także włącza w opowieść o teatrze, sztukę filmową z udziałem lalki. Towarzyszy jej cykl tematycznych wykładów i warsztatów adresowanych zarówno do dorosłych, jak też dzieci. Ekspozycję można podziwiać do 23 czerwca br. 




Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie", nr 2282, z dn. 20.03.2019

Więcej na temat - TUTAJ: https://simran1pl.blogspot.com/2019/03/lalki-teatr-film-polityka-zacheta.html

wtorek, 19 marca 2019

Stanisław Kulon: Obrazy namalowane przez życie


Miał 10 lat, kiedy w 1940 r., Sowieci wywieźli go wraz rodziną na Ural. Na „nieludzkiej ziemi” stracił rodziców i troje młodszych braci. Dla prof. Stanisława Kulona mimo 89. lat, te wydarzenia wciąż są żywe. Jego prace ukazują koszmar zesłania z punktu widzenia wrażliwości dziecka i warsztatu mistrza.


14. lutego odbył się wernisaż wystawy obrazów na szkle, reliefów i rzeźb z udziałem autora – prof. Stanisława Kulona. Artysta swoją kolejną ekspozycję, udostępnioną w Centrum Edukacyjnym IPN – Przystanek Historia w Warszawie - zadedykował mamie i ojcu legioniście. Oboje zmarli na zesłaniu. Podczas spotkania, profesor przywołał we wzruszających, plastycznych słowach, sylwetki rodziców i braci. Opisał drobiazgowo ich życie i śmierć; nakreślił niewyobrażalny dziś krajobraz tragedii, walki o każdy dzień, o mleko dla najmłodszego braciszka, a ostatecznie o zakwaterowanie w domu dziecka dla Polaków i wreszcie, po sześciu latach - powrót do ojczyzny. Spartańskie życie wspomagane modlitwą, nie raz zależne od czyjegoś przyjaznego gestu, lub zwykłego szczęścia, życie w którym dzieci chowało się w skrzynkach z cudem zdobytych desek, Stanisław Kulon uwiecznił w swoich bardzo emocjonalnych pracach. Zaprezentowane w Przystanku Historia obrazy i reliefy, stanowią unikalny, poruszający dokument mrocznej epoki.


Może właśnie dzięki prostej formie kojarzącej się z percepcją dziecka, dosłowność, detale i ekspresja dzieł prof. Kulona, zapadają w pamięć niczym kadry z filmu. Mimo ciężaru przekazu tej sztuki, jej jasna, często żywa kolorystyka ukazuje jeszcze jeden aspekt walki o przetrwanie na Uralu – piękno przyrody będącej na każdym kroku sprzymierzeńcem lub wrogiem zesłańców. Wystawę „Droga Krzyżowa Sybiraków 1939 - 1946” można oglądać do 20 marca br.




















Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" z dn. 16 lutego 2019r.