niedziela, 3 września 2017

Anna Ceberek: Wszystko można wyciąć

                     
„Jestem tylko ja, papier i nożyczki” – opowiada o swojej pasji Anna Ceberek, urodzona w 1989r. w Zalasiu. Z wykształcenia inż. produkcji żywności, mgr zootechniki, absolwentka podyplomowych studiów o kierunku rachunkowość. Z zamiłowania – wycinankarka, dla której zainteresowanie przerodziło się w powołanie. W swoim dorobku ma kilkadziesiąt dyplomów oraz wyróżnień.


- Wstaje Pani rano i…
- Bywa, że budzę się już przed 7. Z zapałem siadam przy biurku, włączam muzykę i zaczynam tworzyć swoje dzieła. Kiedy skupiam się na wycinaniu, otaczający mnie świat schodzi na drugi plan. Za każdym razem powstaje inna niepowtarzalna praca, chociaż jest oparta na tych samych wzorach.   
- Czy towarzyszy Pani muzyka kurpiowska?
- Czasami. Ale jest to przede wszystkim muzyka polska. 
- Od jak dawna zajmuje się Pani wycinanką?
- Od 12. roku życia. Sztuki tej nauczyłam się, podpatrując starsze koleżanki.
- Wykonuje Pani zarówno motywy tradycyjne, jak też kurpiowskie, łączone z  Pani własnymi projektami…
- Chętnie przekraczam tradycyjne ramy, czego przykładem są wycinanki w kształcie serca, które wykonałam z okazji Walentynek. Tworzę też wycinanki z logo na zamówienia różnych firm, a także te z motywami ślubnymi, jubileuszowymi, urodzinowymi, imieninowymi, jak również te będące pamiątką jakiegoś ważnego wydarzenia.




- Skąd czerpie Pani inspiracje?
- Inspiracją dla mnie są często same osoby, które zamawiają konkretne wycinanki. Znajomi pytają: „Ania, a czy to dałoby się zrobić?”. To są prawdziwe wyzwania i jednocześnie możliwość rozwoju twórczego. Inspirację czerpię także z książek, otaczających mnie przedmiotów i opowieści mojej babci.    
- Tworzy Pani okolicznościowe wycinanki m.in. dla Koła Łowieckiego „Głuszec” oraz Policji. To dość nietypowe.
- Współpraca z policją rozpoczęła się od wykonania jednej wycinanki dla Posterunku Policji w Łysych. Spodobała się. Następnie wykonanie 50 prac zleciła mi Komenda Wojewódzkiej Policji w Radomiu, oraz Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, zamówiła 8 prac - w każdym przypadku wykonywałam wycinanki "gwiazdy" z motywem kurpiowskim oraz logo policji. 
- Ile godzin trwa zrobienie dużej wycinanki?
- Największe wycinanki jakie tworzę mają średnicę 60 cm. Wykonanie takiej pracy zajmuje mi kilka wieczorów, co daje łącznie około 16 godzin. 



- A co jest najtrudniejsze w tej dziedzinie twórczości?
- Zlecenia dla szczególnie wymagających klientów, gdzie wprowadzane są poprawki i zmiany w wycinankach.
- Nie tylko wycinanki, ale cała kultura kurpiowska, stała się Pani pasją.
- Jako pięcioletnia dziewczynka, dumnie chodziłam w stroju kurpiowskim i brałam udział w uroczystościach kościelnych. Jako uczennica podstawówki, byłam członkinią zespołu „Jagodecki”, który prezentował folklor Kurpiów w wielu miastach Polski. Aktualnie prowadzę również warsztaty twórcze z dziećmi i młodzieżą. Zależy mi, aby sztuka tworzenia wycinanek i innych tradycyjnych wyrobów, była promowana wśród kolejnych pokoleń.
- Nad czym pracuje Pani aktualnie?
- Nad wycinankami-obrazami w formatach A3, czyli 30x40 cm. Przedstawiają kapliczki i mają niewiele wspólnego z wycinanką kurpiowską. Najnowszą skończyłam wczoraj wieczorem.   



"Gazeta Polska Codziennie", 19-20/08/2017; nr 1804

czwartek, 31 sierpnia 2017

Ofiary rzezi Woli ocalone od zapomnienia


W myśl zasady, lepiej późno niż wcale, z dużym opóźnieniem - wrzucam relację z bardzo ważnego wydarzenia, nacechowanego także - osobiście...  


Tylko jednego dnia, 5 sierpnia 1944 r. Niemcy zamordowali 20 tys. osób. Łącznie w rzezi Woli, zginęło przeszło 50 tys. cywilów. To tak, jakby nagle z mapy Mazowsza wymazano miasto wielkości Legionowa. W sobotę, warszawiacy oddali hołd ofiarom.  




W obchodach wzięły udział władze państwowe, samorządowe, kombatanci, ale przede wszystkim mieszkańcy dzielnicy Wola. Uroczystości rozpoczęły się na skwerze u zbiegu Al. Solidarności i ul. Leszno, przy Pomniku 50 tys. Ofiar Cywilnych pomordowanych przez Niemców. W imieniu prezydenta RP, Andrzeja Dudy, został odczytany list, w którym prezydent ocenił, że nie ma słów, które oddadzą grozę tamtych wydarzeń.
- Zginął kwiat stołecznej młodzieży, tysiące bohaterskich żołnierzy polskiego podziemia i  ponad 150 tys. osób cywilnych -  napisał Andrzej Duda o bilansie Powstania Warszawskiego.
Wieńce złożyli m.in. przedstawiciele Muzeum Powstania Warszawskiego, wiceszef MON Bartosz Kownacki i burmistrz Woli, Krzysztof Strzałkowski. Odczytano Apel Pamięci i oddano salwę honorową. 





Drugą część uroczystości, stanowił Marsz Pamięci, który przeszedł ulicami Okopową, Wolską, aż do cmentarza Powstańców Warszawy. Wzięło w nim udział kilka tysięcy warszawiaków w różnym wieku. Przy wejściu do Parku Powstańców Warszawy, wolontariusze rozdawali świece i kartki z biogramami zidentyfikowanych ofiar, których dane wraz z ostatnim miejscem pobytu, wyryto na podświetlonych obeliskach tworzących wystawę „Zachowajmy ich w Pamięci”.



W Parku Powstańców Warszawy, odbyła się ostatnia część uroczystości.




Głos zabrała honorowa obywatelka stolicy i uczestniczka Powstania Warszawskiego, Wanda Traczyk-Stawska, która wspominała niezłomne matki.


Przejmującymi doświadczeniami, podzielił się także ks. Stanisław Kicman, który jako 7-letni chłopiec przeżył Rzeź Woli. Najbardziej wzruszającym momentem, jednocześnie kończącym obchody, było zapalenie przez każdego gościa, świecy okolicznościowej. Pomysłodawcy akcji, inicjując wręczanie biogramów, uczynili uczestników uroczystości strażnikami historii, odpowiedzialnymi za to, aby na obeliskach odnaleźli dane poległej osoby i zapalili dla niej światło pamięci. Organizatorzy zwrócili uwagę na fakt, że ten dzień dla wielu upamiętnionych ofiar, może być jedynym w ciągu roku, w którym ktoś poświęcił im chwilę refleksji. 





        W miejscach pamięci kwiaty składali też mieszkańcy stolicy, wśród nich byli przedstawiciele redakcji "Gazety Polskiej Codziennie". Wiązankę w imieniu naszej gazety złożyła Olga Doleśniak-Harczuk, zastępca redaktora naczelnego.  





Tekst napisany dla: "Gazeta Polska Codziennie"  ("Dodatek Mazowiecki") - nr 1794 z 07.08 2017 

czwartek, 17 sierpnia 2017

Święto Wojska Polskiego w Warszawie


Tak 15 sierpnia świętowała stolica...


Kto nie dotarł na paradę wojskową minimum godzinę wcześniej, nie mógł liczyć na dobrą miejscówkę. Noooo, chyba że miał tyle samozaparcia, by wdrapać się na "Tojtojkę".



W tym roku na militarną imprezę przybyły tłumy.



Mnie jak zawsze najbardziej zachwyciły precyzyjne pokazy lotnicze.











Pomyślałam o ptakach, które ujrzałam później w Łazienkach... 
Jakie były ich wrażenia? Konkurencja??? 


Po części oficjalnej, nastąpiła ta znacznie bardziej swobodna - prezentacja sprzętu wojskowego na terenach parku Łazienki i Agrykoli. Jeden przez drugiego pędził na złamanie karku, byle szybciej dotrzeć do celu. Ci, którzy wybrali drogę na skróty, natrafili na przykrą niespodziankę: brak przejścia górą. Skończyło się dramatycznym powrotem w dół po stromej części urwiska. Kto by pomyślał, że na Mazowszu też mamy drapieżne szczyty... :-S    







Ten, co miał siłę oraz zapał, by przedrzeć się w tłumie i dotrzeć na dół, mógł, po odstaniu jednej z dwóch długich kolejek posmakować kultowej, żołnierskiej grochówki,



pomacać broń wszelaką,



zdobyć pamiątkowy plakat,


obejrzeć maszyny wojskowe i zwiedzić ich wnętrza,





sfotografować się z żołnierzami nie tylko rodzimymi,




tudzież z samym Marszałkiem ;-)


a także popatrzeć na ćwiczenia w plenerze...