Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dodatki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dodatki. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 września 2020

Biżuteria - niezastąpiony towarzysz kobiety :-) Ceramiczne kolczyki

Tego lata najłatwiej mi było zająć się iście miniaturowymi formami ceramicznymi... 




Co wcale nie oznacza, że maleńki - znaczy łatwy do wykonania. Wprost przeciwnie! Owszem, nie potrzeba tutaj siły fizycznej, czego mi ostatnio brakowało, ale masę cierpliwości i precyzji (tego miałam tym razem w wystarczającej ilości), zwłaszcza przy szkliwieniu. Ponieważ nie byłam pewna efektów, zrobiłam wiele wersji. Tak na wszelki wypadek. Tymczasem... praktycznie, nie było bubli ;-)









Gdyby ktoś z Was, był zainteresowany odkupieniem którejś pary, proszę o wiadomość.      

A tu komplecik z broszką, już u nowej Właścicielki:


Następne na wykończenie, czekają podkówki :-) 

niedziela, 9 kwietnia 2017

Wielkanocny Kiermasz Sztuk Różnych w Legionowie


Za niespełna 4 godziny wstaję i pędzę do PKS-u w kierunku Ostrołęki ;-). Dalej łapię środek transportu do Kadzidła, a tam zdaję się na Los Łaskawy, który doprowadzi mnie do Łysych na Niedzielę Palmową. Mimo nieludzko napiętego harmonogramu w ostatnich dniach, wymknęłam się dziś do miasta, (czyli do centrum Legionowa) aby wpaść choć na godzinę przed końcem na doroczny kiermasz rękodzieła w Ratuszu. Zainteresowanych, informuję, że impreza trwa jeszcze w niedzielę do godz. 16.
Z radością sentymentalną powitałam tęczowo-włóczkowe Sankowo.







Tym razem nabyłam breloczek do mojej torby. Kot, prawie jak wielkanocna pisanka z łapkami i łbem, będzie towarzyszył mojemu czarnemu chudzielcowi...



Odkryłam też Artystkę - Panią Beatę Paprocką, która bardzo mnie zaintrygowała swoimi niedużymi, efektownymi formami. Taką biżuterię, niezmiennie uwielbiam.! Te delikatne "dmuchawki" wtłoczone w mocną, nieregularną ramę medalionu, musiałam mieć!      









poniedziałek, 6 marca 2017

Marta Bałabuch - Malowane wełną


Rób to, co kochasz, wkładaj w to całe serce i duszę, a na pewno wszystko pójdzie po twojej myśli A jeśli ktoś mówi ci, że to, co robisz nie ma sensu i że się nie uda, pamiętaj, to są jego granice nie twoje! – tak brzmi życiowe motto Marty Bałabuch z Warszawy, plastyka i jubilera.  




- Tworzy Pani autentyczne dzieła, to właściwie obrazy na tkaninie…
- Filcowanie na mokro, to moja pierwsza, wielka miłość. Z wykształcenia jestem plastykiem technikiem. Skończyłam dwie dwuletnie szkoły plastyczne o kierunku wystawiennictwo i techniki komputerowe. Później przez kilka lat pracowałam jako złotnik jubiler. Moje życie potoczyło się jednak w przedziwny sposób, bo przez kolejne 10 lat  byłam właścicielem drukarni, aż odnalazłam  swoje miejsce na ziemi i tak powstała moja pracownia plastyczna NaszMiszMasz. W końcu robię to, co kocham i to, co umiem. Tworzę z pasją i przekazuję swoją wiedzę oraz umiejętności ludziom, którzy  przychodzą do mnie na warsztaty.


- Czym jest filcowanie na mokro?
- To technika pozyskiwania tkaniny, polegająca na kompresji luźno rozłożonych włókien, poprzez tarcie i ubijanie wełny z wodą i mydłem. Proces ten nazywany jest filcowaniem lub spilśnianiem. Tajemnica filcu tkwi w specyficznej budowie wełnianego włosa, który złożony jest z drobniutkich łusek, dachówkowo zachodzących na siebie. Włókna wełny pod wpływem gorącej wody pęcznieją, a łuski odchylają się. Wełnę rozłożoną warstwami ubija się, roluje, uciska i walcuje. W ten sposób włókna, bez użycia jakiegokolwiek splotu tkackiego, dziewiarskiego, szycia, czy sklejania, a jedynie za pomocą tarcia i siły ludzkich rąk, zaciskają się tak mocno, że po pewnym czasie tworzą zwarty materiał, ponieważ każde z włókien jest zaczepione i uwięzione przez sąsiednie.


- Skąd wywodzi się ta technika?
- Filc jest jednym z najstarszych wyrobów włókienniczych wytwarzanych przez ludzi, prawdopodobnie starszym od tkactwa. Ślady filcu datowane na 6500 lat p.n.e. znaleziono na terenie dzisiejszej Turcji. Zaawansowane technicznie wyroby filcowe, z około 600 roku n.e odkryto także w wiecznej zmarzlinie na Syberii. Współczesne prace nie są już tak siermiężne jak ich pierwowzory. Teraz prócz funkcji użytkowej, stawia się również na walory estetyczne. W moich pracach wykorzystuję jedwab, który w połączeniu z wełną nadaje jej nieco lżejszego wyrazu. Końcowy efekt jest zaskoczeniem nawet dla twórcy.


- Problemy artystycznej codzienności?
- Są bardzo prozaiczne i dotyczą najczęściej kwestii finansowej. W dzisiejszych czasach twórca, żeby "się sprzedać" powinien być jednocześnie menagerem, fotografem, handlowcem. Niestety na to wszystko nie starcza czasu, a często i umiejętności. Nie tworzymy produktów pierwszej potrzeby i musimy trafić na konesera. Ludzie są przyzwyczajeni do chińszczyzny, więc ceny rękodzieła niejednokrotnie ich zniechęcają do kupna. Daleko nam jeszcze do Europy zachodniej, gdzie twórczość rękodzielników jest doceniana. Chciałabym, aby moja praca oprócz ogromnej satysfakcji jaką mi daje, zapewniała również poczucie finansowego bezpieczeństwa. W czerwcu zostałam zaproszona na Cypr, aby poprowadzić warsztaty filcowania, więc chyba powoli moje marzenia stają się rzeczywistością.













Wywiad przeprowadziłam na zamówienie "Gazety Polskiej Codziennie" nr 1659, z dn. 25-26/02/2017, dla "Dodatku Mazowieckiego".  
Wszystkie fotografie pochodzą z archiwum Artystki.