Czasem na coś czeka się tak długo, że gdy wreszcie nastąpi ten moment, człowiek jest zbyt wyczerpany, żeby należycie odczuwać radość. Ja w chwili obecnej nie czuję nic z wyjątkiem krańcowego zmęczenia.
Historia tej książki miała swój początek w 2009 r. Początkowo ktoś miał ją wydać jako ambitny reprint, z zachowaniem starej pisowni. Czarne kartki + biały druk. Nie byłam przekonana do takiej formy, ale moja rola ograniczała się zaledwie do wykonania cyklu ilustracji.
Lecz los napisał całkiem inny scenariusz, który śmiało mógłby posłużyć za kanwę osobliwego dramatu z elementami sensacji. Skutkiem splotu trudno wyobrażalnych sytuacji, po kilku latach niechęci, a w końcu też zwątpienia w sam projekt, przy pomocy Bardzo Dobrych Ludzi, stałam się wydawcą tej unikalnej pozycji. A skoro już tak się wszystko zakręciło, mogłam też treść opracować po swojemu, wedle własnej wizji i potrzeby. I tak, przeredagowałam teksty, uzupełniłam każdą historię dodatkowymi ilustracjami,
zaprojektowałam okładkę i przegryzłam się nawet przez doświadczenie redakcji i korekty, w czym pomógł mi mój zawód, ale sam proces - nauczył dużej pokory wobec moich możliwości ;-)
Ze zbiorem baśni polskich,
francuskich, szwedzkich, irlandzkich i rosyjskich, niedostępnym już chyba w
żadnej bibliotece, zetknęłam się po raz pierwszy we wczesnym dzieciństwie, a
ponownie, dopiero jako dorosła absolwentka Kulturoznawstwa. I postanowiłam przywrócić
te wartościowe utwory współczesnemu Czytelnikowi. Moja praca polegała na
możliwie najmniejszej ingerencji w oryginały opracowane przez Stanisława
Dzikowskiego w 1927r. Uwspółcześniłam język na tyle, by młody czytelnik mógł
samodzielnie rozumieć tekst, lecz priorytetem dla mnie stało się ocalenie
atmosfery pierwowzoru.
W kilku przypadkach ubarwiłam
opisy i zredukowałam szczegóły zbyt drastyczne, albo przesadnie dosłowne. Nie
zdecydowałam się na opracowanie bajki polskiej pt.: „O dziewczynie, co robić
nie chciała”, bowiem jej bardzo symboliczna i anachroniczna wymowa, jest już
dzisiaj zrozumiała tylko dla etnografów. Zdecydowałam się także na zmianę oryginalnego tytułu.
Nie jest łatwo napisać książkę dla dzieci, ale
opracowanie tekstów już istniejących, dodatkowo podnosi poprzeczkę. Tym wyżej,
im silniej pragnie się zachować wierność oryginałowi
Moja książka jest adresowana do
Czytelnika w każdym wieku. Dla starszych będzie to sentymentalna podróż do
wspomnień własnego dzieciństwa. Dla młodszych: pasjonująca przygoda.
Wszystkie ilustracje są mojego pomysłu
i autorstwa. Większość wykonałam w roku 2009 tuszem i pastelami ołówkowymi.
Wybrałam współczesny, komiksowy styl luźno oparty o mangę, bowiem chciałam w
tej atrakcyjnej formie zachęcić do zapoznania się z bajkami, na których
wychowali się moi Dziadkowie i Rodzice, a także wcześniejsze pokolenia. Moje ilustracje,
to także zamierzony pomost pomiędzy minionym, a teraźniejszym.
Książka, której pierwsze 40 sztuk (łącznie 24 kg) przytachałam wczoraj dzielnie z drukarni na własnych mizernych ramionach ;-), jest wydana zjawiskowo. Kredowy papier, twarda oprawa, nasycone barwy, podkolorowane kartki z delikatnymi motywami po brzegach. Praktycznie miałam wrażenie, jakbym oglądała jakiś album.
To piękne wydanie zawdzięczam fantastycznej firmie EFEKT s.j. Jana Piotrowskiego i Tadeusza Markiewicza. Bardzo sympatycznie, wspominam sobie również współpracę z trafiającą intuicyjnie w moje potrzeby Martą Nieścioruk z Empestudio. Za całość dziękuję Magdzie, która zrobiła dla mnie więcej niż niejedna bliższa osoba. Żałuję, że Mama nie doczekała tego dnia, a także zaprzyjaźniona z nami, pewna wspaniała rodzina z Mokotowa.
Dziękuję tym, którzy dotrwali ze mną do końca. :-)
Szczerzę zęby do tych, którzy rzucali mi kłody pod nogi ;-)
PS. Przepraszam za kiepską jakość zdjęć, ale robiłam je wieczorem.