wtorek, 21 lutego 2017

Katarzyna Zedel – najpiękniejsza jest muzyka ludowa


„Trzeba brać i grać”, mawiał Jan Gaca, wybitny muzykant i nauczyciel. To przesłanie stanowi inspirację dla Katarzyny Zedel – z wykształcenia, nauczyciela,  pedagoga i etnomuzykologa, a z zamiłowania:  muzykantki, śpiewaczki, tancerki i twórczyni instrumentów ludowych. Pracuje jako specjalista ds. zbiorów w Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu.     

- Kto odwiedza Muzeum Ludowych Instrumentów w Szydłowcu?
- Głównie osoby z Polski, ale także zagraniczni goście. W 2015 roku, po 40. latach działalności Muzeum, otwarta została nowa ekspozycja stała „Instrumenty… - zobaczyć i usłyszeć tradycję”. Ekspozycja polskich instrumentów ludowych wzbogacona została o materiały multimedialne, które ukazują brzmienie instrumentów i związane z nimi regionalizmy, np. strój muzykantów, składy kapel, czy charakterystyczne melodie. W 2016 roku Muzeum zorganizowało V Ogólnopolski Konkurs na Budowę Ludowych Instrumentów Muzycznych. Ciekawe, że najstarszy uczestnik konkursu urodził się w 1925 roku, a najmłodszy w 2000 roku.
 - Dlaczego w czasach, które na muzykach wymuszają podążanie za modą i nowościami stylistycznymi, zajmuje się Pani muzyką tradycyjną?                                                    
- Muzyka tradycyjna porusza mnie, ożywia i rozwesela, powoduje, że krew w żyłach płynie szybciej. Mimo, iż z tym tematem zetknęłam się dość późno, bo pod koniec studiów, mam poczucie, że zamiłowanie do tej muzyki miałam zawsze i to „ziarenko” padło na podatny grunt. Ciekawe jest to, że muzykę w wykonaniu tzw. in crudo  usłyszałam w mieście, a nie na wsi. Ale po wspaniałym czasie miejskich wesel z muzyką wiejską, festiwali, nadszedł czas na zabawy na wsiach i potańcówki w miastach, których ostatnio coraz więcej. I ta przygoda wciąż trwa. 
- Uczestniczy Pani w warsztatach muzyki tradycyjnej  i festiwalach. Jaka jest średnia wieku występujących artystów i słuchaczy?
- Mamy kilka pokoleń osób, które zgłębiają tradycje muzyczne swojego „miejsca”, począwszy od muzykantów – mistrzów, urodzonych w dwudziestoleciu międzywojennym, do dzieci, które uczą się muzyki od swoich dziadków, czy na warsztatach. Polską muzykę tradycyjną słychać w mieście i na wsi, w radio i telewizji, w kraju i zagranicą. Festiwal Wszystkie Mazurki Świata i Ambasada Muzyki Tradycyjnej w Warszawie, Jarmark Jagielloński w Lublinie i wiele spotkań w innych miastach. Działania na wsi to m.in. Wiejskie Kluby Tańca w radomskim, Tabor Domu Tańca w Sędku w świętokrzyskim i Wielkopolsce, Festiwal „Na rozstajnych drogach”, Szkoły Suki Biłgorajskiej (lubelskie). Muzyka tradycyjna słyszana jest w 2 Programie Polskiego Radia w magazynie „Źródła”, w audycjach niedzielnych „Muzyczna scena tradycji”, w Radio Kielce, które uruchomiło internetowym kanale folkradio.pl oraz w audycji „W ludowych rytmach” codziennie o 5.30, a także w programie telewizyjnym „Dzika muzyka”.
- Zrobiła Pani mazanki wielkopolskie i sukę biłgorajską…
- W 2008 roku poznałam świetnego mistrza i nauczyciela Zbigniewa Butryna z Janowa Lubelskiego, który z synem prowadzi Szkołę Suki Biłgorajskiej. Gdy w 2010 r. przyjechałam, aby nauczyć się budowania instrumentów pan Zbigniew właśnie był w posiadaniu szablonu suki, wykonanego na podstawie słynnej akwareli Wojciecha Gersona, z 1895 roku, który namalował sukę, jej przekroje i wymiary podane w calach. Dlatego rozpoczęliśmy budowę dwóch suk, bliźniaczych, w celu sprawdzenia tego modelu.  


W tym samym roku wykonaliśmy jeszcze mazanki wielkopolskie, za moją sugestią, gdyż urodziłam się w woj. wielkopolskim, gram na instrumentach skrzypcowych i spodobał mi się kształt ósemkowy instrumentu, który prof. Ewa Dahlig opisała w książce „Ludowe instrumenty skrzypcowe w Polsce”. Zbudowaliśmy instrument na podstawie wymiarów podanych w tabeli oraz zdjęcia. 


W późniejszym czasie dowiedziałam się, że oryginalny instrument znajduje się w zbiorach Muzeum w Szydłowcu. Mogłam go obejrzeć i porównać oryginał  z wykonaną w pracowni pana Butryna kopią.
- Jaką rolę odgrywa w Pani życiu Mazowsze?
- Mazowsze jest dla mnie piękną krainą, w której mieszkam, pracuję i tworzę. A najpiękniejsza w tym regionie jest muzyka ludowa, której uczę się od wspaniałych mistrzów – muzykantów weselnych. Muzyka jak za dawnych czasów, kiedy to grali oberka i polkę, a potem znów…oberka i polkę.


Fotografie z archiwum Katarzyny Zedel.
Pełna wersja wywiadu, który ukazał się w: "Gazecie Polskiej Codziennie" 11-12/02/2017 ("Dodatek Mazowiecki".) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz