piątek, 28 września 2018

"Ręczna Robota". Józef Wilkoń w Muzeum Karykatury.


Dziś w ramach wyjątku, wracam do dawnych zwyczajów na tym blogu i zamiast prezentować mniej lub bardziej zaległe wydarzenie ;-), chcę pokazać Wam całkowitą świeżynkę - czyli wernisaż wystawy Józefa Wilkonia w Muzeum Karykatury przy ul. Koziej 11 w Warszawie.
Ekspozycja z cyklu "Mistrzowie ilustracji", czynna jest od 28 września do 25 listopada. Wernisaż miał miejsce 27 września.



Zaliczam się do tego szczęśliwego pokolenia, które miało jeszcze możliwość najpierw przeglądania, a później samodzielnego już czytania książeczek ilustrowanych przez Józefa Wilkonia. Oniryczne, nieco mroczne, utrzymane często w tonach szarości, jeszcze częściej monochromatyczne, choć nigdy monotonne. Jeśli już Artysta wprowadzał ciepłe barwy do swoich kompozycji, efekt przypominał prawdziwe światło, które nagle zapłonęło w mroku - zaskakiwał i fascynował.








Cienkie kreski tańczące pośród rozmytych plam, postaci, które trudno nazwać jednoznacznie sympatycznymi - zresztą słowo "jednoznaczny" nie ma w ogóle odniesienia do sztuki Wilkonia - miały wielką moc wyrazu dla dzieci pokolenia PRL-u. I ogromnie działały na wybraźnię, w tym także moją.








Dziś taka sztuka nie miałaby racji bytu jako graficzne uzupełnienie tekstu dla dziecka. W zinfantylizowanym świecie przesyconym podkręconymi sztucznie programem komputerowym barwami, w jego labolatoryjnej rzeczywistości chroniącej dzieci przed tym co "jest zbyt poważne", świat Wilkonia chyba nie spotkałby się ze zrozumieniem. Jeśli w ogóle dano by mu zaistnieć w sferze innej niż "sztuka dla konesera". Patrząc na gości wernisażu, nie widziałam ani jednej rodziny z dzieckiem, nie było też wiele osób młodych. Ale może się mylę. Może przyjdą innego dnia, gdy nie będzie tłumów ;-)




Jak Mistrz ocenia dzisiejszy rynek ilustracji polskiej? Twierdzi, że po dużej zapaści, od 10 lat, jest całkiem dobrze, głównie za sprawą pań, m.in. Doroty Łoskot-Cichockiej.


Józef Wilkoń, ur. 12 lutego 1930 r. w Bogucicach, nadal jest aktywny w różnych dziedzinach sztuki. Znany najbardziej jako ilustrator i twórca plakatów, jest także rzeźbiarzem oraz twórcą scenografii teatralnych.











Ekspozycja w Muzeum Karykatury, pokazuje przekrój jego twórczości od wczesnych prac po współczesne.











Skojarzenia z Marią Anto...







Z przyjacielem - Andrzejem Wawrzyniakiem, ur. 3 grudnia 1931 w Warszawie, dyplomatą, znawcą i kolekcjonerem sztuki orientalnej założycielem, dyrektorem i kustoszem Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie w latach 1973-2013.


Opłaciło się zostać do końca, aby usłyszeć piękne, współgrające z klimatem wystawy dudy :-)






Zjawiskowa wystawa, niesamowity Artysta i moc najlepszej energii!





4 komentarze:

  1. ktoś, kto ma aż dwie zwierzyny w swoim nazwisku -
    musi być wrażliwym na piękno natury - choćby ta
    Jego wrażliwość przejawiała się w ciemnej palecie
    barw i emocji - niesamowite wyczucie komórkowego
    niemalże poziomu bytów ożywionych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało kto dostrzega złożoność nazwiska Artysty, jego wieloznaczność...
      Nie rozmawiałam z Mistrzem na ten temat. Nie poznałam Jego opinii.
      Raczej pozostanie tajemnicą... Nie tylko dla mnie.

      Usuń
  2. morskie drapieżne stworzenia - tak
    jawnie obojętne na obserwatorów -
    wzbudzają ambiwalentne odczucia -
    przez zachwyt, grozę do nostalgii -
    tak, jak to bywa w świecie baśni,
    gdzie miesza się dobro ze złem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morza u Wilkona nie ma tak wiele. Więcej dostrzegam lądów. Za to dobro i zło, (według mnie - częsty motyw) - nie raz spierają się mocą kreski i barwy. Nie wiem, czy o prawdy fundamentalne, czy o komentarze widzów.......`

      Usuń