piątek, 7 września 2018

Matsuri 2018 - Piknik z Kulturą Japońską - Część 1


Tegoroczny Piknik z Kulturą Japońską - Matsuri (16 VI 2018)- jak co roku obfitował w wiele atrakcji z różnych dziedzin. Wciąż jest bardzo ciekawym, cyklicznym wydarzeniem, wpisanym w letnią mapę stolicy. Ale nie da się niestety nie zauważyć, że z roku na rok program powolutku się zawęża: darmowych poczęstnków już nie ma i bezpłatnych gadżetów - także.
Brak też tematycznych konkursów, w których można było wygrać symboliczny upominek. Największą jednak uciążliwość dla widza/uczestnika stanowi samo miejsce - udziwniony Służewski Dom Kultury, przy ul. Bacha. Wciąż nie mogę odżałować praktycznej lokalizacji na Torwarze. Dużo lepszą miejscówką byłyby też Pola Mokotowskie - patrz: majowy Festiwal Hanami:





Pozostały płatne stoiska z japońską żywnością błyskawiczną i słodyczami:




Jasne, że Matsuri było fantastyczne, ale gdy człowiek ma skalę porównawczą (i wyobraźnię) może sobie pomarudzić. Znowu żal, że od prezentacji do prezentacji dzieliło tyle metrów; że chcąc zobaczyć jedno, nie można było podglądać drugiego; że mimo papierowego programu w dłoni (rozdawano przy wejściu), gubiliśmy się, co i kiedy (oraz: gdzie) pokazują...
Dlatego, znając już słabe możliwości tej osobliwej placówki (może nie powinnam jednak tak narzekać, bo moje 50-tysięczne miasteczko nie ma nawet takich obiektów B-) obiecałam sobie w tym roku WRESZCIE odstać w kolejce i przymierzyć kimono, oraz obejrzeć pokaz sumo.
Niestety, drugiego punktu w tym roku nie było, zatem pozostało dążyć do realizacj pierwszego pragnienia. Na początku imprezy, ogonek pań w różnym wieku nie był jeszcze obezwładniający, więc cierpliwie stanęłam na końcu i wlepiłam oczy w kieszonkowe wydanie Murakamiego ("Norwegian wood" - gorąco polecam tę delikatną, czasem dowcipną, nostalgiczną lekturę!).




Gorąco... tak... Choć słońce po raz pierwszy od wielu tygodni chowało się za chmurami i tak było bardzo duszno, a strannie i ciasno upięta yukata (kolor można było sobie wybrać) nałożona na bluzkę bez rękwów i szarawry, wcale nie była przewiewna ;-)



Super, że w ramach prezentacji, można było skorzystać z wachlarzy do wyboru, parasolki i mieczy...





Wybaczcie, ale z wachlarzem z kotami, nie było łatwo mi się rozstać ;-) choć do całości pasował średnio...


Skoro jesteśmy w temacie kimona, tradycyjnie i niezmiennie - odbył się konkurs na Miss Yukaty. Jak wyglądały w tym roku uczestniczki? Oczywiście uroczo :-) 





Jury miało trudny wybór. 


CDN...

4 komentarze:

  1. Oj tam, oj tam :) Koty pasują do wszystkiego :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. I masz ci człowieku los... Akurat jak komp się zawiesił i tylko pół z 1 części posta poszło w świat - zajrzał Gość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepięknie Ci w yukacie :D
    z parasolką i wachlarze oczywiście też :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci, Ewuniu. Przymiarka kimona zawsze była moim marzeniem. Teraz marzy mi się prawdziwe sari ;-)
    A wachlarz przydałby się na upały...

    OdpowiedzUsuń