środa, 16 stycznia 2013

OD GRATA DO EKSPONATA. Moje renowacyjne FOTOSTORY. 100 - letnia szafa w rok. Odc. 4 - 8.

Odc. 4

Hmmm... Gdybym była normalna, a raczej gdyby życiowe okoliczności obeszły się ze mną nieco mniej brutalnie, siedziałabym pewnie przy wigilijnym stole, zajadała karpia, śledzie w kilku wariantach, i popijała kompot z suszonych śliwek, kontemplując pokaźną choinkę przystrojoną w garnitur ozdób zbieranych od pokoleń. Ale ja już normalna nie jestem :-)
Zostawiam zatem śledzie śledziolubom, karpie stawom, a choinki lasom. Zasłaniam okno, co by sąsiedzkie widoki, myśli sentymentalnych nie budziły i...wracam do szafy.
Mam nadzieję, że w mieszkaniach obok, dźwięki kolęd i rodzinny gwar, skutecznie zagłuszają te, które ja z siebie emituję. Jutro nie będzie wypadało tak szaleć...


Tymczasem, w niektórych miejscach glut podziałał nawet silniej niż bym chciała i wyżarł farbę do gołego. A może to ja sama, wżarłam się w takim amoku?


No, trudno - tu i tak pójdzie złoto.

Odc. 5

O.K. Miałam bardzo osobliwe święta, to czemu równie alternatywnie nie potraktować Sylwka? Ulubiony film z płyty, mogę obejrzeć innym razem.
Gdy jedne drzwi, ogromnym nakładem energii, oskrobałam, wygładziłam papierem i wyszorowałam benzyną ekstrakcyjną, mogę spróbować pobawić się w nakładnie kolorów.



Pierwsza warstwa nigdy nie zwala, a i nie zawszenie daje pogląd, na ostateczny efekt. Ale z grubsza widać, o co chodzi...



Reasumując: twórcza aktywność przy świetle fajerwerków jest lepsza niż wymuszona zabawa :-)

Odc. 6 - 8

W trakcie kolejnych 2. miesięcy, szafa musiała czuć się bardzo zaniedbana. Praca zarobkowa w nietypowych godzinach i długie doń dojazady, nie były sprzymierzeńcem renowatora. Podobnie, jak północne temperatury za oknem, uniemożliwiające wietrzenie.
Stała jak ten półprodukt w zagraconym przedpokoju, przykuwając tylko uwagę listonosza na zastępstwie...
Mobilizując się do granic, wszelkich granic, poświęciłam jej w tym mroźnym, zajętym czasie, raptem kilka godzin.
Efekty weekendów i nielicznych cieplejszych dni - poniżej:




Przy okazji, trafiło się też wykończenie drzwiom do najmniejszego pokoju.
No i wtedy ujrzałam dno puszki :-( Akurat, jak nie mam żadnej sprawy do załatwienia w stolicy, w najbliższym czasie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz