poniedziałek, 14 stycznia 2013

OD GRATA DO EKSPONATA. Moje renowacyjne fotostory. 100 - letnia szafa w rok, odc.1-2.

A to już moje prywatne, renowatorskie archiwum z rocznej debiutanckiej działalności na gruncie wtedy dla mnie tak świeżym, jak dzisiejszy śnieg za oknem :-).

Na długie zimowe wieczory w grudniu 2011 r, zakupiłam sobie na Allegro, 100 – letnią szafę, za… 249 zł J A czemu by nie, co kto lubi!


Szafa przyjechała do mnie w piątek. Odcinek pierwszy zaczyna się w sobotę i trawa jakieś 6 godzin. Połowę mebla wysmarowałam mega toksycznym glutem, zawierającym na puszcze tak drastyczne obostrzenia odnośnie użycia, że chyba tylko taki desperat jak ja, nie posiadający rodziny, może sobie pozwolić na podobne ryzyko, a i tak, nim otworzyłam, już mi się odechciało (tylko połowę, bo się puszka skończyła). A jak mi prysnęła mikro kropelka na policzek - cała się zagotowałam. Oj, przydałyby się okulary typu „basen”!
Glut pobył sobie na powierzchni, napurchlił tam i siam warstwy farby, niestety nie wszędzie chwycił, i tak okazało się, że moja szafa została pomalowana aż 4 razy. Cóż – kolejne pokolenia miały dużo czasu…


Szpachelką orałam, dopóki nie straciłam wszystkich kalorii. Gdzie glut nie rozpuścił, tam pomógł papier ścierny. Ostatecznie postanowiłam pierwszą warstwę zostawić, (jest wybitnie równa, więc potraktuję ją jak pokładówkę )skoro szafa i tak będzie ciemno-fioletowa ze złotem. Po glucie, skręcając się, kaszląc i krztusząc, wietrzyłam do późnego wieczora. Pierwsze efekty – na załączonych obrazkach.

Odcinek: 2



Ze względu na brak toksycznego gluta, a jest on jednak niezbędny, by usunąć warstwy farby z wszelkich ozdobnych szczelinek, wzięłam się za wnętrze szafy. Drewno jest zdrowe, czyste, bez najmniejszej dziurki po szkodnikach, więc postanowiłam pomalować tylko wewnętrzne krawędzie i drzwi. Im szybciej, tym lepiej, bo stos ubrań leży na środku dużego pokoju i tylko czekać, aż zagnieżdżą się w nim koty J.
Pierwsze drzwi są już 2 razy pociągnięte pędzlem, i chyba na tym poprzestanę, tak dobrze rozkłada się farba, zresztą nikt uzbrojony w lupę, nie będzie mi w środku robił wizytacji, jak sądzę – drugie pomalowałam raz (patrz: foto).


Na załączonym obrazku, w tle widać także drzwi od jednego z pomieszczeń, pomalowane tą samą farbą tyle, że wyjściową bazą była rudo-brązowa okleina. Myślę, że szafa będzie odrobinę jaśniejsza.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz