czwartek, 17 września 2015

Migawki z nieistniejącego świata. Część 1. Ocalone fotografie: Ściana Wschodnia, Żerań, Papieska Pielgrzymka.


Niemal całe moje dotychczasowe życie, upłynęło w labiryntach częściowo ocalałych, częściowo zrekonstruowanych, choć w zasadzie częściej zaaranżowanych na nowo, warszawskich  podwórek. Pejzażem mych zabaw, marzeń i codzienności, były wysokie bramy o łukowatych sklepieniach i posiekane kulami kamienice z czerwonych cegieł, gięte, secesyjne poręcze, marmurowe posadzki, przypominające szachownice. W połowie mojego liceum, zaczęły następować zmiany. Grodzono owe podwórka tak, że nie można już było przemykać po partyzancku z zaplecza Chmielnej na Nowy Świat, wymieniano okna na plastikowe, wyburzano pozostałości minionego. Z czasem też tynkowano prawie wszystko wokół, z wyjątkiem smętnej, niepełnosprawnej kamienicy, urwanej w połowie przez bombę, ukrytej na zapleczu  reprezentacyjnej ulicy. Tam mieszkałyśmy ;-). Jedno, co było niezmienne aż do końca moich studiów. Bezceremonialne opróżnianie lokali po starych ludziach, zazwyczaj przedwojennych mieszkańcach, których czas ziemskiego użerania się dobiegł końca, tudzież zbliżał się jego kres, ale przedostatnim etapem stawał się dom opieki, zaklepany przez rodzinę. Chmielna, Krucza, Górskiego i wszystko to, co obok, oraz pomiędzy. Kilka razy w ciągu roku, jeśli nie częściej, podwórka zapełniały się artefaktami: listami, fotografiami, laurkami dla dziadków. Oraz zwykłymi przedmiotami codziennego użytku. Czasem też niezwykłymi. Pamiętam rząd przedwojennych maszyn marki Singer, w dobie remontu na Górskiego, stojących pod ścianą obok śmietników. Niektóre nowe wraz ze stolikami. Surrealizm w czystej postaci…
Nie raz, nie dwa, zdarzało mi się coś wziąć, głównie książki, ale też właśnie listy, czy zdjęcia. Nie mogłam patrzeć, jak się poniewierają, rozsypywane przez wiatr, moczone przez deszcz. To była dla mnie profanacja jednostkowej pamięci, historii, pamięci o życiu.
Jak łatwo zgadnąć, w podobny sposób weszłam w posiadanie tych fotografii. Z tą różnicą, że znam imię i nazwisko Autorki, która do połowy lat ’90 XX w. była aktywną, uznaną Artystką. Gdy zachorowała i jej mieszkanie przerodziło się w zbiorowisko po prostu wszystkiego, do akcji weszła rodzina na prośbę lokatorów. Mieszkanie wraz z piwnicą, opróżniono, oczyszczono. Ponure stosy walały się na środku podwórka w centrum Warszawy. Wzięłam trochę książek i albumów o sztuce. Mama zgarnęła fotografie leżące na wierzchu. Oto i kilka z nich.         
Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że właścicielka, jest znaną Artystką…  

To niemal na pewno Żerań, który mijam parę razy w tygodniu, wracając z centrum stolicy do Legionowa. Tam właśnie produkowano Syrenę w latach 1957 – 72. Do 1983 produkcję tego kultowego auta pociągnęła fabryka z Bielska – Białej.


Budowa tzw.: Ściany Wschodniej – lata ’60 XX wieku.



A kim są ci ludzie, w jakiej zastygli przestrzeni, na jakiej ulicy? Zapewne nigdy się tego nie dowiem. Niestety dużo zdjęć z jakimi się wtedy zetknęłam, było w takim właśnie stanie. Uszkodzone, pogięte, posklejane. Ale mimo tego, opowiadające jakąś niepowtarzalną historię…    



A to już II, lub III Pielgrzymka Papieża Jana Pawła II do Ojczyzny. Niewykluczone, że wśród tych tłumów na warszawskim Nowym Świecie, jest gdzieś mała dziewczynka, którą litościwe ramiona wzięły „na barana”, żeby zapamiętała historyczną chwilę ;-)



CDN... 

2 komentarze:

  1. ha - od razu myślę o Państwowym Archiwum -
    chętnie zbierają, konserwują i udostępniają
    takie właśnie odkryte, upolowane, ocalone ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś pewnie i ja pomyślę o takim rozwiązaniu, także odnośnie moich rodzinnych zdjęć...

    OdpowiedzUsuń