czwartek, 18 czerwca 2015

Ceramiczna Padlinka. Rzeźba z duszą.


Za oknem znowu jesień. Więcej chmur niż słońca, powietrze bardziej niż rześkie. Trudno zrobić w loggi dobre zdjęcia. Kolory gasną przy takiej aurze. Gdyby żyła Padlinka, zażądałaby wpuszczenia jej do mieszkania. Recydywa (adoptowana córka Linki) wyleguje się zwinięta w kłębuszek przed klawiaturą, gdy piszę te słowa...
Ale do rzeczy. Kilka dni temu przyniosłam z pracowni ukończoną rzeźbę. Byłam w szoku, widząc podobieństwo. W szoku, że ma tylko 2 maleńkie mankamenty, zbyt drobne, by je poprawiać i wypalać ponownie. Padlinkę wyrzeźbiłam w czasie, gdy kotka była już bardzo chora. Schła długo. Po wypale równie długo czekała na poszkliwienie, aż znajdę siłę do tak precyzyjnej, naśladowczej pracy.




Były przerwy świąteczne, więc pracownia nie działała. A później kotka umarła i ja przestałam działać na jakiś czas, to znaczy okroiłam do niezbędnego minimum własne wypady poza dom. Padlinka - Kotka zamieszkała pod krzakiem jaśminu, Padlinka - Rzeźba, zgrzytała ząbkami zamknięta w szafce, czekając na rozpoczęcie życia po życiu, jako ukończone dzieło sztuki ;-)
Ale okazało się, że jest czymś więcej. Gdy zawiozłam ją do pokazania Babci, zobaczyłam ogromnie wzruszenie. Babcia stwierdziła, że ceramiczny kot patrzy jak żywy i posiada niesamowitą aurę. Powiedziała, iż ma wrażenie, jakby kotka wróciła. Równie irracjonalne wrażenie miałam ja, gdy w sobotni wieczór rozwinęłam ją z gazet i postawiłam na stole pod lampą z wciąż nieukończonym abażurem. Rano symbolicznie na potrzeby zdjęć próbnych, wyniosłam ją na jej ulubiony dywanik i stół w loggi, gdzie spędzała całe ranki.






Słuchajcie, miałam odczucie, że naprawdę wróciła i wodzi za mną spojrzeniem spod pół przymkniętych powiek! ;-) Dokładne odwzorowanie rzeźby, przejawia się w jeszcze jednym szczególe, na który także zwróciła uwagę Babcia: kotka ma tak realistyczny kształt, układ figury, że można śmiało pogłaskać ją po łebku, grzbiecie i z autentyczną przyjemnością podrapać pod brodą. Różni ją tylko to, że jest mniejsza od oryginału ;-) Nie zdziwię się, jak pewnego dnia mi zamruczy ;-)...





Muszę dodać istotny wątek. Od wielu lat, nie jestem już osobą wierzącą. W nic. Z wyjątkiem tego, co widzę. Czego dotykam. Totalny, metafizyczny beton. A jednak zdarzyło mi się parę sytuacji, wymagających odrębnych wpisów, choć było to w czasach, w których miałam bardziej elastyczny i chłonny umysł, względem zjawisk niezbadanych...
Czemu więc tak działa na mnie widok tej rzeźby? Może po prostu odwaliłam kawał dobrej roboty? ;-)


Nawet ładnie wybarwiła się biała obrączka na ogonku. W rzeczywistości była cieńsza, ale inaczej nie dało się pomalować.
Tył rzeźby:


Grzbiet z fantastycznym, dopasowanym szkliwem, które roboczo ochrzciłam: "kot syjamski":


Na jedno oko nałożyłam zbyt mało delikatnego, błękitnego szkliwa, bojąc się zacieków. Ale przełknę ten mankament...


Tutaj z Hołotą - najgorszym, najgłupszym kotem świata, czyli pamiątką po Mamie.


Babcia zażyczyła sobie własnej rzeźby Padlinki, więc niewykluczone, iż wrócę do tematu. Ale będę mogła zrobić ją tylko na podstawie zdjęcia, a nie zerkając na modelkę siedzącą przede mną w skupieniu. Wątpię więc, czy druga Padlinka zachowa w sobie ten żywy pierwiastek, jeśli w ogóle dam radę jeszcze raz zmierzyć się z tym konkretnym wyzwaniem...


10 komentarzy:

  1. Przepiękna :)
    To prawda, że wygląda jak żywa (niektóre ujęcia) i to że odwaliłaś kawał dobrej roboty
    to nie wszystko - Ty dałaś jej (rzeźbie) całe swoje serducho i na pewno kiedyś zamruczy. Twoja babcia też to zauważyła.
    Czy druga taka wyjdzie? Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce za serce. Choćby tylko w takiej formie...

      Usuń
  2. i mnie uderzyło podobieństwo - ma swój wyrazisty
    klimat, to ceramiczne istnienie, oj ma! to taka Twoja
    podręczna / przenośna wersja Padlinki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie i ja ją traktuję jak taki kieszonkowy substytut ;-)))

      Usuń
  3. Piękną Padlinkę stworzyły Twoje ręce , piękną :)
    Kobieto ! Przestań dzielić włos na czworo a potem analizować każdy kawałek !!!
    Nie zgodzę się z określeniem "kawałek dobrej roboty" , to pasuje raczej do dobrze położonego asfaltu , a nie do takiego cudeńka , absolutnie !! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :-)) Asfalt, glina... Czasem "wsio rawno", jeśli robi się coś z autentycznym uczuciem. Wierzę, że i drogę można układać z modlitwą na ustach...
    Z tym włosem, tak. To w moim stylu, nie od dziś. Może nadmiar czegoś, może jakiś brak. A może właściwy współczesności lęk przed posądzeniem o patos. Ale marne rokowanie, że się zmienię ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a może na początek "z tej pracy jestem naprawdę zadowolona"

      Usuń
    2. O, tak - tak zdecydowanie można! ;-)

      Usuń
  5. Jak juz pisalam slicznie Ci wyszla figurka twojego kotka!!! Jest tak realny ze pozostanie zywy w twojej pamieci !!! I nie wazne w co sie wierzy wazne jak sie zyje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję. Masz rację :-)

    OdpowiedzUsuń