piątek, 16 stycznia 2015

Tęczowy świat Lindy. Część 2.


Kontynuuję temat, póki komp mi nie wisi. Zatem komentarz będzie dziś skromny. Niech barwne prace mówią same za siebie! Choć ilekroć myślę o tym, co te dwie zdolne Dziewczyny potrafią wyczarować, z żalem wspominam sobie miejsca z własnego dzieciństwa, ów pejzaż moich powrotów do domu i wspólnych spacerów po zakupy. Magiczne, warszawskie bramy, którymi przechodziło się z Nowego Światu na Chmielną, zwaną wtedy jeszcze Rutkowskiego, zaś z Chmielnej na Bracką. W czasach przed smutną manią odgradzania się od innych ludzi. (A czy wtedy znowu było tak bezpiecznie?). Te głębokie bramy, z łukowymi sklepieniami, kryły w swych trzewiach drzwi i podświetlane witryny zapraszające do małych butików, pełnych rzeczy jedynych w swoim rodzaju, robionych przez zdolnych rzemieślników i tzw.: "prywaciarzy" ;-) Oszałamiała fantazja i umiejętności nikomu nieznanych twórców. Uwielbiałam zaglądać do takich sklepików w nadziei, że może uda mi się wyłudzić od pani za ladą jakiś koralik, który odpadł od sweterka, albo po prostu - kawałek kolorowej włóczki. I twierdzi się, że tamte czasy były szare... Ale ile ludzie potrafili i chcieli zrobić, żeby je ożywić... A do tego utrzymywali się z własnego talentu! Nikt nie mówił: rób dla siebie, dla własnej przyjemności, lecz zarabiaj tam, gdzie ci łaskawie dadzą posadę. Człowiek tworzył z przyjemnością - a i owszem - ale przede wszystkim: dla zysku... ;-)    

Kolejna czacha:




Indiańskie klimaty:



Garsonka godna Shakiry, jest jedną z moich faworytek:






Graficzna czerń z bielą też wpadła mi w oko ;-)






A tu już ognista sukienka i dekoracyjny szalik z jesiennymi liśćmi. Mam przy tym luźne skojarzenia z "Igrzyskami Śmierci". ;-)














A jak Wam się podoba świnka? Bo mnie jakoś rozbraja swoim ryjkiem...





A tu już połączenie technik. Drucianej i filcowanej. Wszystkie sweterki słodkie i kolorowe, ale ja zakochałam się w tym z ... muchą!








Z przodu grzeczny i standardowy. Z tyłu: Sweter - szkielet. Trochę jak z Monster High. Groźny, fantazyjny, ale jak dla mnie - wspaniały!





CDN...

3 komentarze:

  1. ileż ciekawostek pokazałaś - z tej graficznej sukienki bardzo mi przypadły
    do gustu rękawy, a sukienka niby z "Igrzysk" również mogłaby zasilić moją
    szafę, gdybym w ciepłych barwach nie wyglądała jak truchło...
    sweterki z przedstawicielami fruwająco-biegającymi też czadowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Truchło, no nie, chyba sama skonam, po takim opisie! ;-)))
    Słuchaj, Linda ma nieziemską fantazję i nietuzinkową wrażliwość. Ty pewnie, jako osoba szydełkująco - drutująca lepiej rozumiesz tę materię...

    OdpowiedzUsuń