czwartek, 7 czerwca 2012

DZIEŃ SZÓSTY:
Do odważnych świat należy! Ostatecznie, do zmiany klimatu, też można przywyknąć. Trudno, niech już będzie ten październik w czerwcu. Nakładam sweter, biorę głęboki oddech i... wychodzę na balkon. Za mną wybiega kotka. Niestety, dziś tylko ta, którą matka Natura z małą pomocą współczesnych genetyków, uzbroiła w adekwatny do aury kożuch.
Dziś schodzę na jeszcze bardziej wyrafinowany poziom zdobniczy. To znaczy, że będę posługiwała się wyłącznie narzędziem z poniższego zdjęcia.
Z jego pomocą, właśnie, pociągam werniksem bejcowe kontury i elementy rysunku, a następnie, bo bardzo mnie korci - dodaję maleńkie fioletowe akcenty.  
Przyznam, że coraz silniej rażą mnie te zranienia drewna, ale już za późno na refleksję. Kreska w prawym dolnym rogu fotografii, to jednak tylko koci wąs :-). A samej kotce najwyraźniej się podoba.
Teraz nieduży wzorek na dolnej deseczce. Parasole mam raptem 3, zatem nie zasłonią go całkowicie.

Złote smugi wokół, osiągnęłam za pomocą pół-suchego pędzelka.
Właściwie na tym, mogłabym już zakończyć moje półkowe fotostory i myślę, że mniej wymagający też zatrzymaliby się tutaj. Ale jak pisałam wcześniej, nie jestem całkiem zadowolona z efektu połączenia dwóch odcieni fioletu, gdyż na tym materiale są zbyt mało kontrastowe.  Dlatego jutro postaram się coś z tym zrobić.
DZIEŃ SIÓDMY:
Czarujemy od rana. Dziś, to już pełna improwizacja. Do północy może, po twórczym omacku, wyczarujemy całość. Sama nie wiem, co mi wyjdzie i aż trochę się tego boję. Nierówna powierzchnia górnej płaszczyzny, zachęca do użycia większego pędzelka (ale nadal poruszamy się w obrębie narzędzi do rysunku :-) w celu uzyskania efektu tzw. "farby przecieranej". W tym przypadku, taka faktura staje się atutem. Na szczęście mam też jeszcze jedną, niewykorzystaną rzeźbę meblową do kolejnych drzwi i ona znowu posłuży mi jako szablon.
No, i wreszcie mam kontrast! Jeszcze tylko małe pociągnięcia po bokach drążka, na którym zawisną parasole.

Ta farba schnie błyskawicznie, zatem po 3. godzinach, mogę nałożyć na wzór ostatnie kreski.

KONIEC! :-)
GOTOWE. Chyba ujdzie w natłoku innych gratów :-)

1 komentarz:

  1. Witam po raz pierwszy :)
    Jestem pod wrażeniem, jak 'malowała się' półka i innych fotek czarownych wnętrz. Gratulacje !!!
    Będę zaglądać częściej :)
    Zapraszam również do siebie - http://marilles-outfit.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń