„Na Boże Ciało, siej proso śmiało”; „Wystroił się jak stróż
w Boże Ciało”; „Jaki dzień jest w Boże Ciało, takich dni potem nie mało” – to tylko
niektóre przysłowia, związane z tym wielkim świętem Eucharystii, którego obchody
w Polsce zainicjowano w 1320 r.
W wielu miejscowościach mazowieckich, gospodarze cieszący się powszechnym szacunkiem, idą najbliżej księdza z monstrancją, trzymając nad nim baldachim.
W miastach i na wsiach, budowane są cztery ołtarze, obowiązkowo ozdobione kwiatami ogrodowymi i brzozowymi gałązkami.
Jeszcze dziś, starym obyczajem, odrywamy gałązkę z ołtarza po błogosławieństwie i przejściu procesji z Najświętszym Sakramentem. Ale już nie pamiętamy w jakim celu robili to nasi przodkowie - a ci zabierając zieloną witkę do domu, wierzyli, że wypłoszy to czarownice.
Zarówno w interpretacji kościelnej jak i ludowej, tego dnia Bóg jest szczególnie blisko człowieka. Jednakże nasi przodkowie na wsiach, znaczenie święta rozumieli bardziej dosłownie. Odczytywali je jako realne opuszczenie Kościoła przez Boga, który miał pójść pomiędzy ludzi, aby przyglądać się ich codziennym sprawom. Taka interpretacja święta, znalazła swoje odzwierciedlenie w pieśni Franciszka Karpińskiego:
Zróbcie mu miejsce Pan idzie nieba,
Pod przymiotami ukryty chleba.
Zagrody nasze widzić przychodzi,
I jak się dzieciom jego powodzi.
Otocz go wkoło rzeszo wybrana,
Przed twoim Bogiem zginaj kolana.
Pieśń chwały jego śpiewaj z weselem,
On twoim Ojcem, on przyjacielem.
Nie dosyć było to dla człowieka,
Że na ołtarzu co dzień go czeka:
Sam ludu swego odwiedza ściany,
Bo nawykł bawić między ziemiany.
A jak przeżywano Boże Ciało w dużych miastach? Warszawa w czasach saskich pachniała przez całą oktawę prochem strzelniczym ponieważ ówczesna stolica słynęła z dość kontrowersyjnych, uroczystych salutów. Liczne bractwa kupieckie idące w procesji z chorągwiami cechowymi i muszkietami, strzelały na wiwat, przy czym każdy batalion robił to aż trzy razy podczas wnoszenia monstrancji do kościoła i przy każdym błogosławieństwie. Tego głośnego zwyczaju zakazał dopiero król Stanisław August Poniatowski w XVIII w. Święto Bożego Ciała było i jest szczególnie podatne na nastroje społeczne oraz aktualny klimat polityczny. Po odzyskaniu niepodległości, Polacy znów mogli swobodnie manifestować swoją religijność na ulicach miast. Wyjątkowe uroczystości, miały miejsce w stolicy w czerwcu 1919r. Frekwencja na tej pierwszej procesji w odrodzonej Polsce była tak duża, że musiano zorganizować wolną przestrzeń z pomocą kordonu policji i wojska. Tak ten dzień opisał „Kurjer Warszawski” z 1919r.: „Zalało w dzień Bożego Ciała niebo ziemię żarem słońca, jakby chcąc nam dusze rozsłonecznić. Jakby chcąc dać otuchę sercom, że da ziemia nasza po latach znoju wojny plon bogaty.”
Pod przymiotami ukryty chleba.
Zagrody nasze widzić przychodzi,
I jak się dzieciom jego powodzi.
Otocz go wkoło rzeszo wybrana,
Przed twoim Bogiem zginaj kolana.
Pieśń chwały jego śpiewaj z weselem,
On twoim Ojcem, on przyjacielem.
Nie dosyć było to dla człowieka,
Że na ołtarzu co dzień go czeka:
Sam ludu swego odwiedza ściany,
Bo nawykł bawić między ziemiany.
A jak przeżywano Boże Ciało w dużych miastach? Warszawa w czasach saskich pachniała przez całą oktawę prochem strzelniczym ponieważ ówczesna stolica słynęła z dość kontrowersyjnych, uroczystych salutów. Liczne bractwa kupieckie idące w procesji z chorągwiami cechowymi i muszkietami, strzelały na wiwat, przy czym każdy batalion robił to aż trzy razy podczas wnoszenia monstrancji do kościoła i przy każdym błogosławieństwie. Tego głośnego zwyczaju zakazał dopiero król Stanisław August Poniatowski w XVIII w. Święto Bożego Ciała było i jest szczególnie podatne na nastroje społeczne oraz aktualny klimat polityczny. Po odzyskaniu niepodległości, Polacy znów mogli swobodnie manifestować swoją religijność na ulicach miast. Wyjątkowe uroczystości, miały miejsce w stolicy w czerwcu 1919r. Frekwencja na tej pierwszej procesji w odrodzonej Polsce była tak duża, że musiano zorganizować wolną przestrzeń z pomocą kordonu policji i wojska. Tak ten dzień opisał „Kurjer Warszawski” z 1919r.: „Zalało w dzień Bożego Ciała niebo ziemię żarem słońca, jakby chcąc nam dusze rozsłonecznić. Jakby chcąc dać otuchę sercom, że da ziemia nasza po latach znoju wojny plon bogaty.”
Tekst uzupełniony fotografiami z Bazyliki katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na warszawskiej Pradze (20 czerwca br.)
Tekst ukazał się w: "GPC", numer 2357 - 19.06.2019
To jedno z najpiękniejszych świąt. Niestety w tym roku nie uczestniczyłam w procesji i nawet nie dotrwałam końca mszy, uczynni ludzie wyprowadzili mnie na powietrze, zasłabłam :(
OdpowiedzUsuńOjej, mam nadzieję, że to przejściowa niedyspozycja!
OdpowiedzUsuńNa Mazowszu też dzień był ciężki. Duszno i wilgotno.
Już jak dojeżdżałam "po wszystkim" do Babci, zaczęła boleć mnie głowa. Ostatecznie przeleżałam 2 godziny, po proszkach, nie pozwalając rozszaleć się poważniejszej migrenie, która zmasakrowała mnie bezlitośnie dobę wcześniej. Brrrr.
Zdrówka, Sowo :-D