piątek, 30 grudnia 2016

Dawne tradycje Mazowsza


Lepiej późno, niż wcale - jak mawiają niektórzy... Z poślizgiem czasowym wrzucam poniższy tekst ;-)

Tradycja ze swej definicji, jest niezmiennym przekazem norm kulturowych. Jednakże wystarczy prześledzić historię bożonarodzeniowych zwyczajów od końca XIX w. do chwili obecnej, aby przekonać się, ile mazowieckich rytuałów odeszło w zapomnienie i jak zubożała sfera świętowania.  

                                                           Zmarli, ale obecni
            Choinka, opłatek, 12 potraw, pusty talerz – to oczywiste elementy wieczoru wigilijnego. Jak on wyglądał 100 lat temu? Krótko mówiąc: inaczej.
Dziś nikt nie łączy kultu zmarłych ze Świętem Bożego Narodzenia. Nieobecnych, wspominamy w Dniu Zadusznym, ale do początku XX w, wątek zmarłych, był silnie wpleciony w kontekst Świąt Narodzenia Pańskiego. W Wigilię granica pomiędzy światami żywych i umarłych, stawała się bardzo cienka. Wierzono, że dusze bliskich, odwiedzają wtedy rodzinne domy, nie wolno więc było hałasować. Jedną z mazowieckich tradycji był zakaz szycia i przędzenia, ponieważ ostrym narzędziem, można było zranić przebywającego w pomieszczeniu ducha. Dziś oczywiście takich czynności już się nie wykonuje, zatem i zwyczaj odszedł w zapomnienie… Zmarli, według wierzeń byli obecni przy wigilijnej wieczerzy, dlatego zanim domownicy zasiedli do stołu, mieli obowiązek strzepnąć ręką z krzesła niewidzialną duszę. W niektórych domach w północnej części Mazowsza, pusty talerz na stole nadal symbolizuje pamięć o zmarłych członkach rodziny.    

Sianko dla panien, opłatek w studni
Po dziś dzień wkładamy trochę sianka pod biały obrus. Ale kiedyś oprócz przypomnienia miejsca narodzin Jezusa, sianko pełniło też inną rolę. Panny ochoczo sięgały pod nakrycie i wyciągały spod niego źdźbła. Na podstawie wyglądu i długości słomki, mogły „dowiedzieć” się, kiedy wyjdą za mąż. „Prababcią” tak oczywistej dziś choinki, były snopy niewymłóconego zboża, udekorowane światami, czyli ozdobami z barwionego opłatka w różnorodnych kształtach. Charakterystyczną mazowiecką tradycją, jest ta związana z kruszeniem kolorowego opłatka do koszyka z sianem i podawania go zwierzętom w stodole. Nasi przodkowie wrzucali też kawałek opłatka do studni, aby zapewnić sobie na cały rok zdrową wodę. Zwierzęta zaś, mogły liczyć na jeszcze jeden miły gest – po wieczerzy zbierano dla nich resztki z wigilijnego stołu.         

                                   Kapusta z grochem, słodziaki i rwaki

            Równie duże zmiany zapanowały w sferze kulinarnej. Nie każdy dziś wie, że karp, bez którego większość z nas nie wyobraża sobie wigilijnej wieczerzy, zastąpił rybę z dużo dłuższym stażem w polskiej kuchni – szczupaka. Inne reprezentatywne potrawy dla dawnego Mazowsza to kapusta z grochem, kapusta z grzybami, barszcz grzybowy, a nawet ziemniaki z wody, które dziś wszak mogą wydawać się zaledwie skromnym dodatkiem. Kluski z makiem, zupa z suszonych owoców, barszcz grzybowy, czy pierogi z kapustą i grzybami, przetrwały na naszych stołach po dziś dzień. Za to słodziaki, czyli miękkie, smażone racuchy, dziś już  nikomu nie kojarzą się z potrawą wigilijną. Podobnie rwaki – ręcznie wyrabiane kluski. To tylko cząstka dawnego świata, którego już nie ma - nasyconego powagą i bogatą symboliką.         

"GPC" nr 1607, 24.12.2016


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz