poniedziałek, 13 lipca 2015

Przedwojenne plansze. Hobby naszych dziadków. Część 2.


W marcu 2014 r, pisałam entuzjastycznie o tym zjawisku... Wpierw jeszcze była "Hania", papierowa laleczka na choinkę należąca do mojej Babci, obowiązkowa, coroczna ozdoba świątecznego drzewka w naszym domu, cudem ocalała z mysiej pożogi, choć nie wolna od śladów zębów tych żarłocznych gryzoni (prezentowana na blogu o lalkach z całego świata "Dolls of the World. Blog Simran" w 2013r.) i tekturowe, wytłaczane aniołki (wpis na tym blogu z grudnia 2013r.). Wszystko to należy potraktować, jako kawał unikalnej historii tak polskiej, jak i europejskiej. Kto dziś jeszcze pamięta o takich rzeczach? Tylko przynajmniej 80 - letni staruszkowie, którzy jako dzieci, zbierali kolorowe, lśniące, wytłaczane obrazki ;-).
A jednak te niesamowite artefakty, gdzieś przetrwały i to w fabrycznym stanie! Prezentowane 2 plansze, nabyłam przeszło rok temu od tego samego Sprzedawcy na Allegro, dzięki któremu mam i pozostałe. Tak, jak tamte, charakteryzuje je precyzyjna grafika i bogata gama kolorystyczna...








Czy dziś, w dobie tej żenującej szmiry, pseudo - artystów zatrudnionych po znajomości, (córeczek, przyjaciółek, braci) ktoś pamięta o subtelnej kresce detalu? Czy komuś śni się śnić realistyczny ogół? Czy w ogóle ktoś umie tak rysować? Wątpię!!! Wszak prymitywny schemat zawojował rynek sztuki popularnej... Chyba tylko mentalny mamut, oczekuje w 2015 r. artystycznego piękna...


Zewsząd, otacza nas rozpaćkane "gie". I wmawia nam się, że to luksusowy, wyrafinowany tort ;-) Który smakuje jedynie "prawdziwej inteligencji". Ratunku!!!! Włączmy mózgi, a dużo zyskamy ;-) Nie tylko estetycznie.







Czyż nie emanują ciepłem? Słodyczą, lecz nie przesłodzeniem? Prostotą, ale nie prostactwem?...



2 komentarze: