Chyba dla każdego z Nas, te Święta były trudne, jeśli nie smutne. A z pewnością zupełnie inne od tego, co znaliśmy do tej pory, co znali nasi rodzice i dziadkowie... Na przekór sytuacji ustawiłam 2 dekoracyjne choinki: jedną elegancką, ustroiłam nietłukącymi ozdobami w salonie,
Ale z tą prawdziwą choinką, ciepłą, sentymentalną, pełną ozdób zbieranych przez pokolenia Nieobecnych, miałam w tym roku wielki problem.
Pierwszy raz po śmierci Babci, wieszałam Jej przedwojenne i okupacyjne rękodzieła...
Powiesiłam i inne, te bez których trudno mi wyobrazić sobie świąteczne drzewko. Są też takie, które przy rozmiarze mojej kolekcji pojawiają się rotacyjnie. Tak było z największymi moimi bombkami: Jackiem i Agatką, za którymi bardzo się stęskniłam.
Nie pojawiły się w tym roku za to m.in.: mały fiat, wisienki, chrząszcz, żołądź, łabędzie i łowiczanki (nie mogłam znaleźć odpowiedniego kartonu). Zawiesiłam sporo kupionych w ostatnich latach na Allegro. Przez to, a może też przez ogólną atmosferę i własny nastrój, postanowiłam największą choinkę poświęcić niemal wyłącznie najstarszym ozdobom. Ucierpiały te z mych lat akademickich, najpiękniejszego okresu w życiu. Ale także jeszcze nowsze - z czasów już trudniejszych, lecz wciąż pięknych. Cóż. Były prawie zawsze, będą za rok. Tylko i aż ;-)
Wprost BAJKOWO <3
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie zabytkowa choinka znajduje się w strefie wolnej od kotów ;-) No, dobra. Dla spokojnych egzemplarzy są około minutowe wejścia pod kontrolą ;-)
OdpowiedzUsuń