Święto potocznie znane jako Trzech Króli to dla każdego katolika, m.in. ten czas, w którym wypada powiedzieć dziecku, że trzeba rozebrać choinkę. 😉 W moim rodzinnym domu, choinka stała tak długo, póki totalnie nie uschła i nie tylko zaczęły sypać się z niej kolki, ale też - łamać gałązki, co zagrażało bombkom! Odkąd mam własne mieszkanie i sztuczne, ozdobne drzewka wyciągane rokrocznie z szafy - stoją praktycznie tak długo, jak mi się podoba...
W ubiegłym roku, byłam stosunkowo świeżo po przeprowadzce, Święta Bożego Narodzenia w dużej mierze spędzałam poza zagraconym, nowym mieszkaniem, więc choinki żadnej nie instalowałam. W tym ze względu na młode koty i złe samopoczucie, postawiłam jedną, minimalistyczną. Wszak, nic nie ociepla serca tak, jak choinka w grudniu, gdy zwyczaj ów zaszczepiono nam w dzieciństwie...
Grubo przed Świętami, porządkując dobytek Babci - natrafiłam m.in. na ten karton. Koty szybko potraktowały go jak drapak do paznokci 😂 więc pudło umieściłam na wielkim balkonie.
Ale przyszły mgły i deszcze, więc trzeba było przenieść klamot dla jego bezpieczeństwa do wnętrza. Gdzieś tam świtało mi w powidokach pamięci, co znajduje się w środku. Ale mam za sobą niełatwy i niewesoły czas, zatem obawa okazała się silniejsza niż ciekawość. Wiedziałam, że w obecnym stanie ducha, zamiast serdecznego sentymentu, mogę otworzyć puszkę smutnej Pandory i przestawiałam karton z miejsca na miejsce.
Aż w końcu dzisiaj widząc jak bardzo koty zniszczyły tekturę postanowiłam naprawić pudło i przy okazji zajrzeć do środka, by spać przez rok spokojnie, ze świadomością, że nic się nie uszkodziło... Tylko Babcia umiała tak misternie zawiązać każdy pakunek. 💪
Nie znalazłam w sobie dość odwagi, by przeciąć sznurki. Szczęśliwie udało mi się je zsunąć... Zanim, to zrobiłam, koty na moment odegrały rolę straży. 😉 - No, co jest? Przecież wy młodziaki nie znałyście Babci!"
Moim oczom ukazały się takie cudeńka i pudełka z metkami. 💖
A to już ozdoby choinkowe na sklejce drewnianej, które wykonałam w grudniu dla Znajomych i Przyjaciół. Malowane farbami arylowymi:
W technice "dekupaż":
Bez względu na wyznanie i światopogląd odwiedzającym sporadycznie tego bloga, życzę dużo zdrowia i szczęścia w 2024r.
Przy okazji, szykując się do współpracy przy zajęciach edukacyjnych w ramach "Ferii w Muzeum", pozyskałam ciekawe informacje. Punktem wyjścia był: "Zabytek miesiąca (grudnia) w Muzeum Historycznym Legionowa". To bombki przekazane przez darczyńców, a pochodzące z legionowskiej wytwórni. Podwarszawskie miasto miało własną fabrykę bombek choinkowych, którą od 1954r. prowadzili Kazimiera i Kazimierz Mękałowie, a następnie ich syn Saturnin. Bombki z tej wytwórni oczywiście mam w sporej ilości. "Po nitce do kłębka", jak to mawiają... Tropiąc wątek, zapytałam historyków. W bibliotece Muzeum polecono mi niewielką, ale bardzo ciekawą publikację Aleksandra Łuczaka ("Prywaciarze w Legionowie"), gdzie znalazłam trochę więcej informacji.
Punkt wyrobu szkieł laboratoryjnych i ozdobnych mieścił się początkowo przy ul. Warszawskiej, a następnie: Batorego 29.
Anna Kopczyńska wspomina: "Wykonywali bardzo ciekawą pracę, bo wykonywali te bombki ręcznie. W późniejszych latach przejął firmę syn ze swoją córką, która zdolności odziedziczyła po dziadkach".