wtorek, 23 czerwca 2020

Słodkie skarby Kurpiowskiej Krainy


Zapraszam Was na wycieczkę, która odbyła się prawie się rok temu. Czy pozwolą ponowić ją nam w tym sezonie? Dziś chyba nawet jasnowidze nie mają tu wiele do powiedzenia...


Miodobranie Kurpiowskie w Myszyńcu, to jedna z trzech dorocznych imprez folklorystycznych, po Niedzieli Palmowej w Łysych i Weselu Kurpiowskim w Kadzidle, kultywująca i promująca tradycję grupy etnograficznej z Niziny Mazowieckiej. Wydarzenie, którego najważniejszym punktem była Msza św. Miodobraniowa z elementami gwary kurpiowskiej, odbyło się w dniach 24-25 sierpnia.



Tradycje pszczelarstwa na Kurpiach Zielonych i Kurpiach Białych sięgają XV w. Jakość miodów kurpiowskich, była przyczyną nadawania bartnikom przywilejów, a miód i jego pozyskiwanie chroniły królewskie certyfikaty[A1] . 42. Miodobranie Kurpiowskie pokazuje, że dziś bardzo chętnie sięgamy po dawne receptury. Stuletnia Bazylika Kolegiacka Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu, jeden z najbardziej okazałych kościołów w woj. mazowieckim, stała się sceną niecodziennej liturgii.





Gościem specjalnym tegorocznych uroczystości, był kardynał Müller.


Na jego ręce, bartnicy złożyli beczkę miodu. Podczas homilii przypomniana została postać św. Ambrożego - patrona pszczelarzy, historia bartnictwa, a także podkreślona rola pszczół w przyrodzie. Na zakończenie kardynał Müller, zaapelował do Polaków jako do ostatnich strażników chrześcijaństwa w Unii Europejskiej o kultywację wartości katolickich, na przekór dzisiejszym trendom. Po Eucharystii, uczestnicy uroczystości, pojechali do Wykrotu w gminie Myszniec, gdzie przygotowano folklorystyczno-handlową część imprezy.




W tym roku, mieszkańcy Ostrołęki mogli skorzystać z darmowego autobusu, który dowiózł zainteresowanych najpierw do bazyliki, a następnie po mszy – do Wykrotu – gdzie na scenie plenerowej odbyło się oficjalne otwarcie imprezy, zaś po nim: Widowisko obrzędowe „Podbieranie miodu na Kurpiach”.



Nad brzegiem malowniczego zbiornika wodnego na rzece Rozodze, pod bezchmurnym niebem, swoje stoiska mieli pszczelarze i inni wystawcy. Można było degustować, rozmawiać, porównywać i oczywiście kupować.











Ilość rodzajów miodów, ich smak i konsystencja, zaskakiwały nabywców, którzy nie mieli specjalistycznej wiedzy. Ale miody, czy pyłek, to tylko część produktów pszczelich, jakie oferowali sprzedawcy.


Nie zabrakło naturalnych świec, oraz tych ozdobnych o misternych kształtach z gotowych form – aniołów, czy postaci zwierząt. Niektóre przypominały małe rzeźby.




Ale tym, co niewątpliwie poruszało zmysły, był słodki, delikatny, nieporównywalny z niczym innym aromat, otaczający stoiska z produktami z wosku pszczelego. Praca na takim materiale musi, zaliczać się do przyjemności. Oprócz tego asortymentu, sprzedawcy oferowali nieznane w szerokiej sprzedaży artykuły spożywcze: m.in. kołacze na chrzanowym liściu, orzeźwiające psiwo jałowcowe, podpłomyki z czarnuszką, czy fafernuchy – oryginalne w smaku i zupełnie naturalne kurpiowskie ciasteczka.






W tym czasie na scenie przygrywały kapele kurpiowskie, a nieopodal oferowano już standardowe atrakcje rodzinne. O tym, jak cenne są takie spotkania z folklorem i tradycją, świadczyć może tylko liczba odwiedzających. Obserwacje pokazują, że z roku na rok, jest większe zainteresowanie.










Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" w "Dodatku Mazowieckim", dn. 27.08.2019numer 2416

2 komentarze:

  1. Lubię takie klimaty i już <3
    Jako dziecko, wożono mnie takim właśnie wozem
    zaprzężonym w konia, super wspomnienie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, i ja pamiętam przejażdżkę takim wozem. Ależ to było przeżycie! :-)

    OdpowiedzUsuń