Na tabliczce czytamy: „NN Mężczyzna znaleziony 12 V 2011r.”.
„Śp NN szczątki ludzkie znalezione 16 VII 2009 r. Nr. 23.”. Takich
współczesnych, bezimiennych grobów jest na istniejącym zaledwie kilkanaście lat
Cmentarzu Południowym: 371. O nich się nie mówi.
Tuż przed Dniem Wszystkich Świętych na anonimowych grobach i tych najbardziej zaniedbanych, zapłonie znicz i pojawią się kolorowe kwiaty. Bezdomni dla Bezimiennych to akcja, która została zainicjowana 6 lat temu. Od pięciu lat miejscem działań jest Cmentarz Południowy w Antoninowie k. Warszawy; raz akcja odbyła się na Cmentarzu Północnym. W tym roku, osoby bezdomne i wolontariusze Fundacji Kapucyńskiej w dn. 27 października, wymienili 100 krzyży. 70 wykonali podopieczni, panowie: Artur, Wojtek i Mariusz z zaprzyjaźnionej stolarni p. Jacka Kwiatka; 30 krzyży podarował cmentarz. Ci, którzy odeszli bezimiennie, w samotności, mogli podczas tego jednego dnia doświadczyć czyjeś troski i modlitwy, jaka została odmówiona nad ich grobami.
Najubożsi, bezdomni,
zapomniani
Cmentarz otwarto w 1999 r. Zajmuje ponad 50 ha, z czego do
użytku oddano 27. Do dnia 26 października br. spoczęło na nim 9100 zmarłych. Aż
3900 to pochówki osób najbiedniejszych, samotnych i bezdomnych, przeprowadzone
przez Ośrodek Pomocy Społecznej. W 2017 r. przybyło 25 mogił, opatrzonych
tabliczką „NN” – non notus - nieznany.
W tym roku, do dn. 26 października, takich grobów było 27.
Dzień jest zimny, choć słońce bardzo delikatnie przedziera
się przez białe chmury. Cmentarz usytuowany na skraju Lasów Sękocińskich, tonie
niemal w absolutnej ciszy. Pomiędzy grobami, duże, puste przestrzenie, pasy
drzew iglastych i pożółkłych brzóz, kojarzą się z parkiem. Można pomyśleć, że
to idealne miejsce na wieczny spoczynek… W oddali rzędy drewnianych krzyży,
wyrastających z ledwo zarysowanych mogił. Część spróchniała do tego stopnia, że
dawno już nie trzyma pionu, niedługo podzielą los tych, które leżą przewrócone
przez wiatr. Niektóre nie mają nawet tabliczek, litery na innych, wypisane
zaledwie kilka lat temu niezmywalnym markerem, są już tak zatarte, że
odczytanie imienia i daty pochówku graniczy z cudem. Są też i bardzo krótkie
krzyże, ledwo wystające ponad poziom grobu. To te, które co roku próchniały
bardziej, a ktoś litościwy konsekwentnie umieszczał je w ziemi. Tu i tam
zwiesza się za złamanego ramienia poczerniały Chrystus, jak symbol całkowitego
zaniedbania. Na mogiłach w najlepszym razie stoi popękany znicz, z zardzewiałą
pokrywą. Zamiast kwiatów, z ziemi zarówno tych starych grobów, jak i całkiem
świeżych, wyrastają grzyby. To nierzadki widok na podleśnym cmentarzu, a jednak
na tyle nieoczekiwany, że zapada w pamięć. Gdzie nie zagląda człowiek, tam
panoszy się przyroda.
Kwiaty i modlitwa
Przyjechali z Warszawy tuż po Mszy Świętej w intencji nieznanych
zmarłych. Siedemnastu podopiecznych i kilkoro wolontariuszy, od godz. 9.30,
pracowało na Cmentarzu Południowym, wymieniając krzyże, sprzątając groby,
sadząc kwiaty i zapalając znicze. W tym roku, Fundacja otrzymała od darczyńców
100 donic chryzantem, od sieci sklepów Carrefour 200 zniczy i sztuczne kwiaty. Firma
transportowa Tyniewicz, grzecznościowo umożliwiła wygodny dojazd i powrót. Gdyby
nie ta pomoc, akcja byłaby prawdopodobnie niemożliwa. W pierwszej kolejności zadbano
o groby bezimienne, opatrzone tabliczkami NN, lub jeszcze bardziej wymownymi:
„szczątki ludzkie”, „czaszka ludzka”, „kość ludzka”. Bez imion, bez dat, bez
tożsamości.
W drugiej kolejności wolontariusze i podopieczni Fundacji, uporządkowali
mogiły zaniedbane, opuszczone. Na koniec, po godz. 15, zgromadzili się przy
grobach swoich kolegów, także tych, którzy w poprzednich latach, brali udział w
akcji „Bezdomni dla Bezimiennych”.
- Może odmówimy koronkę? – pada propozycja.
- Całą? – dziwi się ktoś z grupy.
Szczery śmiech, rozluźnia atmosferę. I już po chwili płyną
słowa modlitwy.
Bezdomni, nie
bezimienni
Dopiero wieczorem, w siedzibie Fundacji przy ciepłym posiłku,
możemy wymienić się refleksjami. Pan Andrzej po raz 5. pracował na Cmentarzu
Południowym.
- Jak umrę, to może u mnie też ktoś posprząta grób – wyraża
nadzieję – Poza tym te groby są opuszczone. Czemu miałbym nie zrobić dobrej
rzeczy dla kogoś? Cieszę się, że mogłem pomóc, zrobić coś pożytecznego.
Pan Tomek, w akcji „Bezdomni dla Bezimiennych”, wziął udział
po raz pierwszy.
- Byłem ciekaw, ja to wygląda. Wcześniej widziałem tylko
zdjęcia. Pomyślałem, że nic mi się nie stanie, jak osobiście pojadę. Tak to bym
łaził cały dzień po ulicy, albo siedział w Empiku. Czuję się lepiej. Udało mi
się zrobić coś dobrego. Ciekawe wrażenie.
Pan Wojtek w Antoninowie był 2. raz. Do pomocy zainspirowały
go działania Fundacji.
- Oprócz Fundacji nikt nie interesuje się tymi grobami. Pamiętamy
o tych bezdomnych, o których nikt nie myśli. To nas nic nie kosztuje.
Pani Justyna, jest wolontariuszką z przeszło 7-letnim
stażem. Była świadkiem chrztu, bierzmowania, ślubu i pogrzebów osób bezdomnych.
Dla niej nie są bezimienni.
- Sens bycia w Fundacji, zasadza się na tym, że jesteśmy jak
rodzina. Pamiętam pierwszy pogrzeb, było na nim 6 osób z Fundacji.
Spontanicznie podszedł chłopak, który powiedział: „Jesteście dla mnie rodziną i
musicie mnie odprowadzić”. – wspomina – Dla naszych chłopaków, to jest bardzo
mocne doświadczenie, kiedy jadą tam pierwszy raz. „To jest nasza przyszłość” –
mówią. „A może go znałem, może staliśmy razem na ulicy?” Nie ma lepszych i
gorszych. Ja sama nie jestem w niczym lepsza. Wcale nie jest tak, że jakie
życie taka śmierć. Często umierają wśród tych, którzy są im bliscy. Jeden z
naszych chłopaków żył na ulicy, spał w krzakach, ale umierał w łóżku, w czystej
pościeli u sióstr.
Każda osoba bezdomna, może otrzymać swój nieśmiertelnik –
metalową tabliczkę z własnymi danymi i kontaktem do Fundacji. Przez 8 lat,
wydano już ponad 1000 nieśmiertelników.
Kiduś nie wiem co mam napisać - chyba tylko, że dech zapiera.
OdpowiedzUsuńFajnie, że pokazałaś tą foto-relacje.
Dziękuję Ci serdecznie, Ewuniu za ten komentarz...
OdpowiedzUsuń