poniedziałek, 26 listopada 2018

Bożena Węgrzynek: Spotkałam poezję w późnym życia czasie


Pochodzi ze Skarżyska Kamiennej, ale mieszka w Wildze – jak mówi: „w cudownym krajobrazie Środkowej Wisły”. Bożena Węgrzynek, z powołania nauczycielka, wydała dwa tomiki poetyckie – „Kalendarium liryczne” i „To tylko wiersze”. Jej utwory zainspirowały innych artystów tak, że skomponowali do nich melodię.


 - Wykonuje Pani zawód, nie kojarzący się z poezją.

- Studiowałam energetykę na Politechnice Białostockiej, jednak moim przeznaczeniem była praca w szkole. Bardzo lubię swoją pracę zawodową. Uczę fizyki. Chciałabym nasz piękny świat, jego zjawiska, mądrość przyrody, sens życia pokazać młodym w szkole i moim czytelnikom w wierszach.

- Ale nie nazywa Pani siebie poetką...

- Tak. To jest zaszczytny tytuł, po który nie powinno się sięgać samemu. Poetą się zostaje w konsekwencji uznanych zasług dla literatury. Ja nazywam siebie po prostu, autorką wierszy. I niech tak pozostanie.

- Kiedy poczuła Pani w sobie impuls twórczy?

- O, to jest ciekawa dla mnie samej sprawa. Kilka lat temu postanowiłam napisać wspomnienia ze swojego dzieciństwa, ze Skarżyska Kamiennej. Pewnie pod wpływem emocji, wspomnień dobrych, czystych, radosnych, postanowiłam tekst „ozdobić” wierszykiem. Pochwaliłam się tym wyczynem z poetą, redaktorem i kiedy stwierdził: „Pisz, pisz, zawsze coś się z tego wybierze”, uwierzyłam, że potrafię. Może duch Leopolda Staffa natchnął mnie, może piękno świata, które podziwiam podczas spacerów. Myślę, że trochę jedno i drugie.

- Do jakich motywów powraca Pani w poezji najczęściej?

- Pierwszy tomik poświęciłam przyrodzie. Są w nim wiersze opisowe, gdzie jest lato, jesień, zima i wiosna, cały ten nasz piękny świat. Aby go podziwiać, muszę posłuchać lasu, wody w strumieniu, wsłuchać się w szum ptasich skrzydeł i nawet trochę pobujać w obłokach. Podróże, wrażenia, ludzie spotkani przypadkowo inspirują mnie w sposób specjalny. Lubię rozmawiać, lubię tę magiczną wymianę myśli inspirującą mnie potem do napisania wiersza. Drugi tomik zawiera wiersze, w których są moje emocje, myśli, ale też pasje muzyczne. Muzyka mnie nastraja, daje dobro. Odpręża.

- Który poeta, poprzez swoją wrażliwość wydaje się Pani najbliższy? 

Czytam wiersze głównie naszych polskich poetów, ale chyba najbliższa jest mi poezja Leopolda Staffa.

- Co uderza Panią we współczesnej poezji?

- Różnorodność i bogactwo form poetyckich, stylistyka, metafory, puenty, czyli właściwie wszystko to, co niesie czytelnikowi wiersz, dobry wiersz. Cieszę się, gdy poznam ciekawie piszącego autora. Internet jest niewyczerpalnym źródłem tekstów i tematów. Dla mnie jednak najlepszym doznaniem jest nie tylko czytanie, ale także poznanie autora. Spotykam się z podobnymi sobie, amatorami piszącymi wiersze, w Klubie Miłośników Poezji przy bibliotece w Garwolinie. Jest to grupka kilkunastu osób. Niedługo ukaże się wspólny zbiór naszych wierszy zatytułowany „Słowem i obrazem”. Ogromną satysfakcję daje nam też to, że inni artyści piszą muzykę do naszych wierszy. Poezja śpiewana, własny wiersz w wykonaniu zespołu, to ogromna frajda.

- Jakie ma Pani najbliższe plany? 

- Marzy mi się trzeci tomik, może  z wierszem białym, bo choć zaczynałam pisać wierszem klasycznym, to jednak coraz częściej używam tej formy wypowiedzi.


Fotografie z archiwum Bożeny Węgrzynek.
Wywiad ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie - Dodatek Mazoweicki", w dn. 17-18 lutego 2018, nr 1954.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz