Pochodzi ze Skarżyska Kamiennej, ale mieszka w Wildze – jak mówi: „w cudownym krajobrazie Środkowej Wisły”. Bożena Węgrzynek, z powołania nauczycielka, wydała dwa tomiki poetyckie – „Kalendarium liryczne” i „To tylko wiersze”. Jej utwory zainspirowały innych artystów tak, że skomponowali do nich melodię.
- Studiowałam
energetykę na Politechnice Białostockiej, jednak moim przeznaczeniem była praca
w szkole. Bardzo lubię swoją pracę zawodową. Uczę fizyki. Chciałabym nasz
piękny świat, jego zjawiska, mądrość przyrody, sens życia pokazać młodym w
szkole i moim czytelnikom w wierszach.
- Ale nie nazywa Pani siebie poetką...
- Tak. To
jest zaszczytny tytuł, po który nie powinno się sięgać samemu. Poetą się
zostaje w konsekwencji uznanych zasług dla literatury. Ja nazywam siebie po
prostu, autorką wierszy. I niech tak pozostanie.
- Kiedy poczuła Pani w sobie impuls twórczy?
- O, to jest
ciekawa dla mnie samej sprawa. Kilka lat temu postanowiłam napisać wspomnienia
ze swojego dzieciństwa, ze Skarżyska Kamiennej. Pewnie pod wpływem emocji,
wspomnień dobrych, czystych, radosnych, postanowiłam tekst „ozdobić”
wierszykiem. Pochwaliłam się tym wyczynem z poetą, redaktorem i kiedy
stwierdził: „Pisz, pisz, zawsze coś się z tego wybierze”, uwierzyłam, że
potrafię. Może duch Leopolda Staffa natchnął mnie, może piękno świata, które
podziwiam podczas spacerów. Myślę, że trochę jedno i drugie.
- Do jakich motywów powraca Pani w poezji najczęściej?
- Pierwszy
tomik poświęciłam przyrodzie. Są w nim wiersze opisowe, gdzie jest lato,
jesień, zima i wiosna, cały ten nasz piękny świat. Aby go podziwiać, muszę
posłuchać lasu, wody w strumieniu, wsłuchać się w szum ptasich skrzydeł i nawet
trochę pobujać w obłokach. Podróże, wrażenia, ludzie spotkani przypadkowo
inspirują mnie w sposób specjalny. Lubię rozmawiać, lubię tę magiczną wymianę
myśli inspirującą mnie potem do napisania wiersza. Drugi tomik zawiera wiersze,
w których są moje emocje, myśli, ale też pasje muzyczne. Muzyka mnie nastraja,
daje dobro. Odpręża.
- Który poeta, poprzez swoją wrażliwość wydaje się
Pani najbliższy?
Czytam
wiersze głównie naszych polskich poetów, ale chyba najbliższa jest mi poezja
Leopolda Staffa.
- Co uderza Panią we współczesnej poezji?
- Różnorodność
i bogactwo form poetyckich, stylistyka, metafory, puenty, czyli właściwie
wszystko to, co niesie czytelnikowi wiersz, dobry wiersz. Cieszę się, gdy
poznam ciekawie piszącego autora. Internet jest niewyczerpalnym źródłem tekstów
i tematów. Dla mnie jednak najlepszym doznaniem jest nie tylko czytanie, ale także
poznanie autora. Spotykam się z podobnymi sobie, amatorami piszącymi wiersze, w
Klubie Miłośników Poezji przy bibliotece w Garwolinie. Jest to grupka
kilkunastu osób. Niedługo ukaże się wspólny zbiór naszych wierszy zatytułowany
„Słowem i obrazem”. Ogromną satysfakcję daje nam też to, że inni artyści piszą
muzykę do naszych wierszy. Poezja śpiewana, własny wiersz w wykonaniu zespołu,
to ogromna frajda.
- Jakie ma Pani najbliższe plany?
- Marzy mi
się trzeci tomik, może z wierszem
białym, bo choć zaczynałam pisać wierszem klasycznym, to jednak coraz częściej
używam tej formy wypowiedzi.
Fotografie z archiwum Bożeny Węgrzynek.
Wywiad ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie - Dodatek Mazoweicki", w dn. 17-18 lutego 2018, nr 1954.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz