niedziela, 17 kwietnia 2022

Wielkanocne kalkomanie. Ciepłe wspomnienia PRL-u

Dla osób urodzonych na przełomie lat '70/80 XX w. kalkomanie były ozdobą retro, co nie znaczy, że lekceważoną. Znali je dziadkowie i rodzice - co z jednej strony dawało poczucie wspólnoty doświadczeń/pasji; z drugiej zaś pokazywało krępujący upływ czasu... 

Moje pokolenie widziało już wtedy samoprzylepne naklejki nadrukowane na lśniącym papierze, a niebawem miało poznać i te na przezroczystej folii wytwarzane niemal perfekcyjnie przez rodzimych rzemieślników oraz firmy polonijne. 

I jedne i drugie w tym samym stopniu kopiowały wzory amerykańskie, (tudzież zachodnie), co preparowały ich autorską interpretację. Zdolni potrafili stworzyć prawdziwe perełki. Mniej utalentowani produkowali koślawe twarze i sylwetki bohaterów znanych bajek, którzy wyglądali jak po spotkaniu z czołgiem.  

Tak, czy inaczej, w moim wczesnym dzieciństwie, tzn. do 10 r. życia, równie trudno było nabyć w sklepie papierniczym kalkomanie, co nowoczesne naklejki. 





Ilekroć zbliżał się Dzień Dziecka, urodziny, imieniny, albo Gwiazdka - marzyłam o arkuszu postaci, lub zwierzątek, którymi ozdobię stolik do odrabiania lekcji, okładki zeszytów szkolnych, ściankę regału z paskudną okleiną w nijakim kolorze, lub równiutko nakleję elementy w solidnym brulionie, opatrując wykaligrafowanym opisem. 


Było tyle możliwości, a tak rzadko pojawiał się materiał łączący spełnienie marzeń z własną kreatywnością. 

Oczywiście i ten zestaw kalkomanii pamiętam, choć raczej jako naklejki na kubeczkach do mycia zębów czy szczotkach do włosów sprzedawanych przez kiosk RUCHU. Kupiono mi ćmy i motyle, oraz jakieś okręty, narażając mnie na bezsenność z poczucia szczęścia. 


Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby podarowano mi te kotki, kaczuszki, króliczki 😉

Wszystkie 3 arkusze kupiłam grubo ponad rok temu. We mnie budzą tylko ciepłe skojarzenia. Prezentowane motywy, to autentyczny W. Disney - ten najstarszy, uwielbiany przez miliony. Prosiaczka, Pinokia, kotka, czy kaczorka pamiętam także jako rysunek na ścianie szkolnej stołówki, obrazkach z przychodni zdrowia dziecka, czy jeszcze wcześniej: na szybach korytarza przedszkola. Zatrudnieni w placówkach plastycy, korzystali z tych samych wzorców. 

Takich miłych wspomnień życzę każdemu Czytelnikowi tego bloga nie tylko od święta.        😃


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz