Paczka dla tych, którzy kulą się zmarznięci przy zasiekach, tułają po lesie, ale też dla tych, w stronę których lecą kamienie. Mieszkańcy przygranicznych wiosek, otwartość i solidarność mają we krwi. Bez tego nie przeżyliby w tyglu wyznań i kultur.
Podróżnicy na gapę
Spośród migrantów, którym udało się nielegalnie przekroczyć zasieki,
jakaś część w końcu dociera do okolicznych wsi. Wielu na dalszą podróż wybiera
bagażniki samochodów. Wchodzą do nich w nocy, niepostrzeżenie licząc na łut
szczęścia. Byle dalej od granicy.
- Ile było takich przypadków! – pani Hania pomagająca na
plebani Kościoła pw. NMP Królowej Polski w Czeremsze kiwa głową, jakby mówiła o
czymś oczywistym – Człowiek wsiada rano do samochodu, spieszy się do pracy,
zatrzymuje go kontrola, a w bagażniku leży uchodźca. Jedna kobieta tak się
zdenerwowała, gdy znaleziono u niej dwóch mężczyzn, że zemdlała. Trzeba było
wezwać karetkę i udzielić jej pomocy medycznej.
Dużo groźniejsze zdarzenie miało miejsce wieczorem przy
bankomacie, z którego mieszkanka wyciągała pieniądze. Otoczyło ją trzech
cudzoziemców. Gdyby nie patrol policji, mogłoby dojść do nieszczęścia. Ale
patrole samochodowe są częste. Wieczorem, dołączają do nich helikoptery, które
całą noc krążą nad okolicą.
(Nie)normalność
- Słyszy pani jak latają?
- Och, jej! Jak przelatują nad moim domem, to wszystko się
trzęsie. Oni bardzo nisko lecą. Ale dobrze, niech latają, niech sprawdzają.
Jest bezpieczniej. Jak tylko coś się dzieje, pojawia się wojsko, straż. Gdyby
ich nie było, to byśmy się bali. Migranci przyszliby na każdą ulicę, jakby
chcieli – ocenia pani Hania.
Mieszkańcy poprosili wójta Czeremchy, by latarnie były
zapalone nie tylko wieczorem, ale również nocą. To kolejna zmiana w miejscowości objętej stanem
wyjątkowym. Lecz ja w nocy będę już gdzie indziej. Przedwieczorny spacer po wsi
tylko upewnia mnie, że w całej tej nienormalności, ludzie starają się
funkcjonować swobodnie – być może zaadoptowali się do trwającej od tylu tygodni
sytuacji. Choć zachód słońca już barwi horyzont tu i tam ktoś jeszcze pracuje w
polu.
- Nie boję się – odpowiada starsza kobieta – Tu ciągle
policja jeździ…
Ks. Krzysztof Domaraczeńko proboszcz parafii pw. NMP
Królowej Polski w Czeremsze nie da powiedzieć krytycznego słowa na wojsko. Dlaczego?
Ponieważ jest tu blisko, praktycznie w centrum wydarzeń i każdego dnia
obserwuje wysiłek służb mundurowych. To często praca ponad siły - w ostatnich
tygodniach wymagająca wyjątkowego opanowania.
Nic dziwnego, że oprócz zbiórek artykułów żywnościowych dla
migrantów, miejscowa ludność spontanicznie poszerzyła akcję i postanowiła wesprzeć
również wojsko. Nie bez znaczenia jest eskalacja sytuacji na granicy.
- Ogłosiłem u nas zbiórkę na rzecz uchodźców – opowiada ks.
Adam z Narewki – Później podeszła do mnie parafianka i mówi: „Oni rzucają w
naszych chłopaków kamieniami, a my im mamy pomagać? Zbierajmy dla wojska”.
Wieczór w strefie zamkniętej
Znalezienie wolnego miejsca w hotelu, graniczy z cudem. Praktycznie
wszędzie stacjonuje Policja z całej Polski i służby pomocnicze. Nocleg w
Hajnówce zdobywam tylko dzięki nieocenionej pomocy ks. Zbigniewa Niemyjskiego,
dziekana i proboszcza Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Stanisława
Biskupa. W budynku panuje ciągły ruch i koszarowa atmosfera. Tu nikt nie
odpoczywa…
Na parkingu pobliskiego supermarketu stoi wojskowa
ciężarówka. Większość ostatnich klientów, to żołnierze. Kasjerki żartują z
nimi, na twarzach pozostałych klientów maluje się spokój. Nie ma strachu, nie
widać niechęci. Wracam do hotelu. Nim zniknę w budynku, kątem oka dostrzegam
sznur pojazdów policyjnych odjeżdżających na sygnale sprzed Komendy Powiatowej
Policji.
- O której odprawa? – krzyczy ktoś przy schodach.
- Teraz!
Mija 22.
Fot. z arch. Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Stanisława Biskupa.
„Ciasto dla Policjantów”
Choć akcja była oddolną inicjatywą księdza Zbigniewa, w
praktyce bardzo wiele osób postanowiło podziękować „na słodko” nie tylko
funkcjonariuszom Policji. Wyrazy wdzięczności otrzymała też Straż Graniczna i
Wojsko Polskie. Do gestu solidarności ze służbami mundurowymi dołączyli się
najmłodsi mieszkańcy terenów przygranicznych. Hajnowskie przedszkolaki i
maluchy ze Żłobka Samorządowego wykonały laurki z życzeniami dla obrońców
polskich granic. Akcja miała charakter dobrowolny. Dla osób mieszkających tak
blisko strefy konfliktu to działanie było czymś naturalnym, nikt nie doszukiwał
się w inicjatywie politycznych intencji.
Fot. z arch. Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Stanisława Biskupa.
Trauma
Wszystko co stanowi przyczynę i skutek stanu wyjątkowego, jest
treścią rozmów nie tylko dorosłych. O sytuacji na granicy rozmawiają także
nauczyciele z dziećmi. Wnuczka pani Hani ma 7 lat.
- Ona doskonale rozumie, co się dzieje. Wraca ze szkoły,
woła: „Babciu, babciu, posłuchaj” I zaczyna opowiadać. A ja jej mówię, że to wiem.
Takich czasów dożyliśmy…
W Białowieży słynącej z aktywności turystycznej i działań
ośrodków naukowych, panują pustki mimo wyjątkowo ciepłej końcówki
listopada. W piątkowe wczesne popołudnie nie spotykam żadnych turystów w
Parku Narodowym. Opuszczone kramy z pamiątkami robią depresyjne wrażenie, a
mijający je wóz policyjny wygląda surrealistycznie.
- Ludzie w strefie, żyją na co dzień w ciągłej obecności wojska – wyjaśnia pani Olimpia Pabian, jedna z wolontariuszek inicjatywy humanitarnej „Namiot Nadziei” niosącej wsparcie wszystkim potrzebującym - Sytuacja taka ma miejsce od prawie trzech miesięcy i ma ogromy wpływ na emocje i psychikę mieszkańców.
Dodaje jednocześnie, że czymś co zapamięta na zawsze jest
moment, w którym po raz pierwszy spotkała w lesie człowieka potrzebującego
pomocy.
- Puszcza to trudny
obszar nawet dla ludzi ją znających, a co dopiero dla ludzi nieprzygotowanych.
Aktualnie ten dziki las jest miejscem w którym codziennie odbywają się dramaty
ludzkie – zauważa.
Mieszkańcy terenów przygranicznych niemal w równym stopniu
boją się zbrojnego rozwoju sytuacji, jak i tego z czym mogą mieć do czynienia,
gdy życie wróci do normy - widoku ciał, znalezionych podczas spacerów długo po
tym, gdy skończy się polsko-białoruski konflikt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz