poniedziałek, 28 czerwca 2021

Pięknie, kolorowo i... rozczarowująco

Ponad tydzień temu (19 VI 2021) odbył się pierwszy wernisaż zebranej naprędce za pośrednictwem FB, grupy Artystów z Legionowa 😊Przestrzeń wystawienniczą udostępniła Twórcom Sztuk Różnych mała, ale klimatyczna galeria w stosunkowo nowym i reprezentacyjnym budynku tzw. "Faktorii", przy ul. Siwińskiego 11: „Wioletta Collection”. Wystawę możecie jeszcze obejrzeć, bowiem trwa do 3 lipca br.  

Do grupy lokalnych talentów dołączyłam w ostatniej chwili, licząc zarówno na to, że spotkam moich Znajomych, którzy tworzą prawdziwe cuda, jak też poznam nowe bratnie duszyczki... 



Cóż... W ten maga upalny dzień, Koleżankę spotkałam tylko 1 i znajomą Osobę - również... 1. Od niektórych wiem, że zrezygnowali z pokazu, bo zabrakło im asortymentu. Inni nie czuli się dostatecznie przekonani/zachęceni przez Organizatorkę, by pokazać swoje twory. Szkoda… ☹

I ja miałam dylemat, gdy ostatecznie po 20 latach drogi twórczej (traktowanej wprawdzie na luzie, ale jednak nie lekceważonej) - dowiedziałam się w ostatniej chwili, że nie całość sugerowanej przeze mnie ekspozycji pokażę, ale raptem 8 sztuk! Choć najpierw powiedziano mi, że galeria bierze wszystko, co skłoniło mnie do uiszczenia opłaty wpisowej w wysokości 50 zł... 






Na tym etapie głupio mi było wycofać się z pokazu. W końcu po zarazie do szpiku kości tęskniłam za podobnymi imprezami. No i skoro galeria niewielka, to w sumie nie dziwne, że wprowadza taki limit. Z nim zaś po tym prawie półtora roku koszmaru covidowego, jestem za pan brat. Mimo wewnętrznego niedosytu nie narzekałam i z ufnością przybyłam na miejsce.









Zaznaczam, że nikogo nie znałam, a do grupy dołączyłam raptem kilka dni wcześniej. Jakże wielkie było moje zaskoczenie gdy stwierdziłam, że wszyscy już są. Mechanicznie wręczono mi identyfikator Artysty z imieniem i nazwiskiem, a następnie poinstruowano, które trunki są procentowe, a które nie. Ponieważ nikt się ze mną osobiście nie przywitał, a Organizatorka nie kiwnęła palcem bym poczuła się trochę bardziej „swoja”, przeszłam dalej szukając mojej ekspozycji.


Z rozczarowaniem skonstatowałam, że moje prace, choć prawie miniaturowe na tle prezentowanych na froncie obrazów - umieszczono niemal na końcu sali, we wnęce regału. Trudno o mniej trafioną miejscówkę... Groteskowe było też samo „wyeksponowanie”. Płaskorzeźb nawet nie oparto! Światło w tamtym miejscu też pozostawiało do życzenia, czego dowodzi fakt, że za groma nie udało mi się zrobić wyraźnej fotografii. Wmawiałam sobie typowo po polsku: „nic się nie stało” 😉 Ale to nieprawda…





Bo fakt, że ekspozycja odbyła się w profesjonalnej choć niedużej galerii, a nie w remizie, a także świadomość, że organizatorkami były osoby bardzo doświadczone, pokazuje albo totalną kolokwialnie mówiąc zlewkę, albo zwykły brak życzliwości. Nie podbudowała także obojętność, która z minuty na minutę odbierała mi śmiałość w nawiązaniu nowych relacji. 

Szczęśliwie wydarzenie uratowały 4 Osoby: wspomniana Koleżanka, która z własnej inicjatywy przyjechała wręczyć Artystom po róży (moja jeszcze się trzyma!; Ewo, dziękuję Ci za ten piękny gest!);

Jej Koleżanka, autorka tych oto klimatycznych portretów:



jedna z Artystek (i jedyna) która zwróciła uwagę na moje prace. Swoją drogą okazało się, że jest koleżanką mojej innej dobrej Koleżanki – nic dziwnego, że rozmowa była pasjonująca i stanowiła obustronną przyjemność 😊;

oraz Osoba, którą znałam już wcześniej, niespodziewanie mama najmłodszej Artystki w tym osobliwym gronie. Jak cudownie odkryć w obecnych pokręconych czasach, że są ludzie, którzy myślą podobnie!

Dużą wartością były same prace – różnorodne i na wysokim poziomie. To wielka dawka energii i inspiracji. Samą galerię „Wioletta Collection” też doceniam, bo w takim mieście jak Legionowo, kultura stanowi margines marginesów wszelkich inicjatyw.  Mam więc szacunek dla wszystkich, którzy przywołują ją w sensowny sposób. Ich działania graniczą z heroizmem.   


Smętna konkluzja nie pozostawia złudzeń. Ta impreza miała na celu promocję wybranych osób. Inicjatorka akcji pokazała ponad dwukrotnie więcej prac niż pozwoliła na to mnie. 



Znamienne, że nawet na grupie FB w bardzo obszernym fotoreportażu nie znalazło się zdjęcie prezentujące choćby 1 mój przedmiot. 😉Zaś samo zachowanie większości Artystów, było najbardziej obojętnym przyjęciem z jakim spotkałam się kiedykolwiek. Dlatego NIESTETY. Ponieważ wyszło jak wyszło, to wydarzenie nie z kategorii „pierwsze koty za płoty”, ale z przykrością: „nigdy więcej w ten sposób”. ☹ ☹ ☹  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz