Jesienią ubiegłego roku, postanowiłam po wielu latach wrócić do robienia miniatur z modeliny. Zmotywowało mnie zamówienie od Koleżanki. Nie zrobiłam ich wiele, bo i czasu brakowało i sił na takie precyzyjne maleństwa. Zresztą żałoba rzadko jest dobrym kompanem dla jakichkolwiek działań wymagających skupienia, czy wysiłku...
Ale pokażę Wam pierwsze efekty i mam nadzieję, że niebawem uda mi się zrealizować kolejne projekty. Tym razem takie, które wykluły się samodzielnie w mojej wyobraźni i żądają urzeczywistnienia. 😉
Nooo! Super, że się zmotywowałaś do miniaturowego działania! Bardzo fajnie wszystko wyszło. A gdy patrzę na winogrona to mi się ślinka zbiera... Mniam...
OdpowiedzUsuńWow, Ayu! Komplement z Twoich ust, to balsam na duszę i palce. Aż się chce robić więcej:-D
UsuńPiękne, nie wiedziałam, że robisz też miniaturki z modeliny. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Sówko. Całe lata już nie działałam na tym polu i nie sądziłam, że jeszcze powrócę. Ale prawda jest taka, że zaczęłam robić podobne drobiazgi jeszcze w czasach, w których mało kto fascynował się lalkowymi miniaturami. I mało kto rozumiał takie niby-artystyczne hobby.
Usuń