Tego lata najłatwiej mi było zająć się iście miniaturowymi formami ceramicznymi...
Co wcale nie oznacza, że maleńki - znaczy łatwy do wykonania. Wprost przeciwnie! Owszem, nie potrzeba tutaj siły fizycznej, czego mi ostatnio brakowało, ale masę cierpliwości i precyzji (tego miałam tym razem w wystarczającej ilości), zwłaszcza przy szkliwieniu. Ponieważ nie byłam pewna efektów, zrobiłam wiele wersji. Tak na wszelki wypadek. Tymczasem... praktycznie, nie było bubli ;-)
Gdyby ktoś z Was, był zainteresowany odkupieniem którejś pary, proszę o wiadomość.
A tu komplecik z broszką, już u nowej Właścicielki:
Następne na wykończenie, czekają podkówki :-)
Przecudne <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
Usuńjestem pod wrażeniem!!!
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobają mi się te czarne z zielonymi oczyskami. Przywołały wspomnienie mojej kotki, którą miałem przez ponad 18 lat…
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu :-)
OdpowiedzUsuńTo bardzo długo, faktycznie... choć nasze czarne kotki (ci sami rodzice, ale dziewczyny z 2 różnych miotów), żyły odpowiednio 19 lat i 18,5.