Pisanki kurpiowskie,
służyły jako ozdoba stołu, albo podarunek. Dziewczęta chętnie wręczały je
chłopcom, wyrażając w ten sposób swoją sympatię. W sercu woj. mazowieckiego,
narodziło się kilka technik zdobniczych. Wykorzystywane są po dziś dzień.
(pisanka p. Wiesławy Bogdańskiej)
Kruki, krzyżyki,
wiatraczki, pazurki, słoneczka, jodełka - to nazwy pisanek związane z barwą i
wzorem. Pisanki kurpiowskie, są jednymi z najbardziej charakterystycznych,
dlatego trudno pomylić je z jajkami zdobionymi w innych regionach naszego kraju.
Często pojawiają się na kartkach wielkanocnych, jako symbol pisanki polskiej. A
jak wygląda ich historia? Kurpiowskich pisanek nie należało święcić, za to
znakomicie sprawdzały się jako upominek wręczany dzieciom przez rodziców
chrzestnych. Powstawały na ogół podczas Wielkiego Tygodnia, w chwilach wolnych
od świątecznych przygotowań. Techniki zdobnicze występują w kilku wariantach. Najstarsza
z nich i najmniej skomplikowana, to barwienie jaj na jeden kolor przy użyciu
barwników pochodzenia naturalnego. W tym celu wykorzystywano m.in. korę drzew i
pędy młodego żyta. Jajka barwione na ciemne kolory, nazywano „krukami”, zaś
sama nazwa „pisanki”, pochodzi o techniki batikowej, czyli pisania po skorupce
roztopionym woskiem. Dziś chętnie przypominamy sobie tradycyjne techniki na
warsztatach organizowanych w placówkach kulturalnych.
Pani Wiesława Bogdańska, wybitna artystka kurpiowska, pokazała metodę batiku na spotkaniu w Centrum Kultury i Aktywności, na warszawskim Targówku. Chcąc rozpocząć proces twórczy trzeba zadbać o to, aby skorupka ugotowanego jajka lub wydmuszki, była bezwzględnie czysta, a dłonie suche. Krem źle wpłynie na rozłożenie barwnika. Wosk musi być bardzo dobrze rozgrzany i właśnie taki nanosi się za pomocą patyczka zakończonego szpilką na powierzchnię.
Im szybsze i bardziej zdecydowane ruchy, tym lepszy efekt. Wzory zależą od wyobraźni piszącego. Następnie jajko zanurza się w barwniku. Dziś rzadko już stosuje się te naturalne, ale chcąc uzyskać naprawdę dobry efekt, lepiej sięgnąć po barwniki ze sklepów dla plastyków lub farby do wełny.
Z ufarbowanego jajka można usunąć wosk po podgrzaniu pisanki
np. nad kuchenką elektryczną, lub zostawić wzór. Można też etapami stworzyć
kilkukolorową pisankę, ale do tego potrzeba już wprawy i cierpliwości. Inną,
bardziej czasochłonną metodą jest oklejanka. Metoda ta, szczególnie popularna
na Kurpiach Białych, polega na oklejaniu skorupki rdzeniem sitowia i kolorowymi
włóczkami, ułożonymi w charakterystyczne wzory. Sitowie zbiera się przed
pierwszymi mrozami; niestety roślina ta coraz rzadziej występuje. Nowszą i
zdecydowanie najtrudniejszą techniką jest frywolitka – jajko oplecione
delikatną koronką, najczęściej w kolorze białym. To prawdziwy majstersztyk,
wykonywany tylko przez nielicznych. Najpóźniej na Kurpiowszczyźnie, zaczęto tworzyć
pisanki skrobane, znane także w innych regionach Polski. Metoda polega na
wyskrobaniu wzorów za pomocą ostrego narzędzia na jednolicie zabarwionym
jajku.
Tekst ukazał się w "GPC" - "Dodatek Mazowiecki", nr 2309 - 20.04.2019
Pani Wiesława Bogdańska, wybitna artystka kurpiowska, pokazała metodę batiku na spotkaniu w Centrum Kultury i Aktywności, na warszawskim Targówku. Chcąc rozpocząć proces twórczy trzeba zadbać o to, aby skorupka ugotowanego jajka lub wydmuszki, była bezwzględnie czysta, a dłonie suche. Krem źle wpłynie na rozłożenie barwnika. Wosk musi być bardzo dobrze rozgrzany i właśnie taki nanosi się za pomocą patyczka zakończonego szpilką na powierzchnię.
Im szybsze i bardziej zdecydowane ruchy, tym lepszy efekt. Wzory zależą od wyobraźni piszącego. Następnie jajko zanurza się w barwniku. Dziś rzadko już stosuje się te naturalne, ale chcąc uzyskać naprawdę dobry efekt, lepiej sięgnąć po barwniki ze sklepów dla plastyków lub farby do wełny.
(pisanki uczestników warsztatów - powyżej; moje debiutanckie twory - poniżej)
Tekst ukazał się w "GPC" - "Dodatek Mazowiecki", nr 2309 - 20.04.2019
A tu już pisanki, które przywiozłam w ubiegłym roku z Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie. Niestety, nie eksponowałam ich w tym sezonie, ze względu na rozrost kociego stada ;-) Muszę poczakać aż smarkacze nabiorą domowej ogłady.
Pisanka ukraińska:
Wybrać JEDNĄ spośród takiej oferty - niegodziwość.
Ale co zrobić, że portfel pracownika kultury chyba nigdy w naszym kraju-raju nie będzie cierpiał na nadwagę...
(powyżej - pisanka lipska)
(kroszonka opolska p. Edeltraudy Fornol)
I jeszcze trochę pisanek ukraińskich...
Uwielbiam pisanki. Metody batiku nauczyła mnie babcia, ale to mój wujek miał największe zdolności. Długo miałam jego pisanki, ale to delikatne rzeczy i po kilku latach potrafią samoistnie pęknąć.I tak co roku jedne pisanki przybywają inne się wykruszają. Pisanki ukraińskie najbardziej mi się kojarzą z drewnianymi, mam chyba ze trzy. Szkoda, że cieszą nas tak krótko. :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne wspomnienia, Sówko! No, moja Babcia też malowała na wydmuszkach, ale była to twórczość spontaniczna, rzadko oparta o motywy regionalne, choć dzięki temu - niepowtarzalna. Niestety, malunki wykonywała flamastrami, zatem gdy raz wylała się woda z wazonu, wzory uległy rozmyciu :-( W sumie, w różnym stanie do dzisiejszego dnia, ocalały 3, albo 4 babcine wydmuszki, bezpiecznie ukryte w serwantce.
OdpowiedzUsuń