Malarstwo było dla niej misją, którą realizowała w czasach niezbyt łaskawych dla takiego rodzaju kobiecej twórczości. Wytyczyła własną drogę artystyczną i do końca życia pozostała wolna, nie poddając się ani dramatowi Stanu Wojennego, ani czasom transformacji, które ostatecznie zepchnęły ją na margines zapomnienia.
Córka jednej z pierwszych studentek Wydziału Filozofii UW i
Powstańca Warszawskiego, Maria Anto – wł. Antoszkiewicz, urodziła się 15
grudnia 1936r. Kojarzona z malarstwem naiwnym i surrealizmem, wykształciła
jedyny w swoim rodzaju, rozpoznawalny styl, porównywany do Fridy Kahlo. Ale
choć przez 15 lat, była związana z Mediolanem, zorganizowała ok. 70 wystaw
indywidualnych i jeszcze więcej zbiorowych w kraju oraz za granicą, w
przeciwieństwie do meksykańskiej malarki, nie stała się jak ona ponadczasową
ikoną sztuki. Jej niesamowita wyobraźnia, wyczucie kolorów, rzadka umiejętność
zaangażowania emocji widza, zostały pod koniec XX w. zapomniane.
O tym, jak
wielki wpływ miała Maria Anto na artystów w okresie Stanu Wojennego, tym
bardziej pamiętają już tylko nieliczni. W czasie bojkotu oficjalnych instytucji
w latach 1982-1986, w swoim domu i pracowni organizowała spotkania oraz
wystawy. Artystka całym sercem angażowała się w sprawy twórców z Niezależnego Związku
„Solidarność”. Wiele czasu poświęciła też działalności w ruchu sztuki
przykościelnej, konsekwentnie kontynuując swoje malarstwo, choć jak przyznała
po latach, tamte obrazy nie były zgodne z jej stylem.
„Jest czas, w którym wydarzenia zewnętrzne, wpływają na
tematy moich obrazów. Dzieje się historia. Kiedy w 1981 roku ogłoszono w Polsce
stan wojenny, żeby nie zwariować, malowałam. To co nas otaczało, było
ekstremalnie obrzydliwe i groźne. Mówi się wśród malarzy „nie mogę żyć bez
malowania”, a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że nie mogę bez tego żyć. Drugi raz
miałam takie doświadczenie w 1984 roku, kiedy SB zamordowała księdza Jerzego
Popiełuszkę. To było dla mnie nie do wytrzymania. Malowałam z bezsilności, bo
tylko to potrafiłam robić” – wspomina w rozmowie z Małgorzatą Bocheńską.
Artystka pisała też transparenty, które ludzie zawieszali
wokół grobu księdza.
„Żeby je utrwalić, zaczęłam rysować, fotografować, a potem
malowałam je chronologicznie, tak jak napływały. Powstał obraz-dyptyk, który
ofiarowałam Muzeum Archidiecezji Warszawskiej”.
Maria Anto zmarła 10 kwietnia 2007 r. Dopiero po przeszło
60. latach od jej pierwszej wystawy w Zachęcie, Narodowa Galeria sztuki
przypomniała wczesne dzieła artystki – 60 obrazów, rysunki i archiwalia.
Tekst ukazał się w "Dodatku Mazowieckim" "Gazety Polskiej Codziennie", nr. 2203, z dn. 13.12.2018
dzięki i za ten post!!!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie, Ineczko...
UsuńDzięki. Niewyobrażalne, że tak genialne dzieła praktycznie pozostają nieznane.
OdpowiedzUsuńBa! Sama biografia, to gotowy scenariusz porywającego filmu...
OdpowiedzUsuńA zaprezentowane tu obrazy, to tylko ułamek bogatego dorobku M.A.
To nieznanie chyba było nieuniknione. Artystka, która nie chciała układać się z PRL-owską władzą, nie chciała być pieskiem pokojowym marszanda, nie chciała także podporządkować się kapitalistycznym modom.