piątek, 21 września 2018

Matsuri 2018 - Piknik z Kulturą Japońską - Część 2


Co jeszcze mimo chybionej lokalizacji wydarzenia można było zobaczyć w czerwcu, na tegorocznym Matsuri? Z pewnością dużo więcej, niż zaprezentowałam Wam na tym blogu. My, jednakże skupiliśmy się na uczestnictwie w imprezach plenerowych. Odwiedzenie raczej ciasnych i bardzo dusznych salek, obiecałam sobie za rok. W tym czasie umocnię w sobie naturę "despero" ;-) w myśl zasady: chcieć, to móc.
Nie wierzę, że Polak zmądrzeje i znajdzie bardziej funkcjonalny obiekt na tak piękną i bogatą imprezę, tym bardziej, że oficjalne recenzje, na jakie natrafiłam w sieci - są zdecydowanie pozytywne. Inny wydźwięk mają te prywatne, przekazywane z ust, do ust, zwłaszcza od uczestników starych edycji Matsuri... Ale poprawność sytuacyjną, trudno przeskoczyć... Nie ma to jak propaganda sukcesu ;-)
Cieszmy się więc tym, co było!
Pokaz battodo, w wykonaniu Szkoły Samurajów:




Ta sztuka walki, czerpie bezpośrednio z  czasów wojen wewnętrznych w Japonii. Główną i największą wagę nadaje się ćwiczeniom prawdziwym mieczem - "shinke".

Występ charyzmatycznego, radosnego - Koji Yamaguchi, porwał bezwzględnie wszystkich widzów:



Artysta - Muzyk, nazywany jest najszbszym shamisenistą na świecie :-)


Instrument, podobnej długości, co gitara - ma chiński rodowód. Był wykorzystywany w różnych konfiguracjach kompozycyjnych. Grali na nim zarówno mężczyźni, jak i kobiety.



Można też było wziąć udział w kursie origami.





Jakże dawno nie miałam z tą sztuką do czynienia! ...
Konkretnie od 4. klasy szkoły podstawowej, w której to moja przyjaciółka z ławki, pożyczyła mi oryginalną, japońską książkę, jaką otrzymała od wujka, przebywającego na placówce. 
Choć wielce inspirująca, nie sprostała należycie mym miernym umiejętnościom w dziedzinie składania papieru...
Opanowałam tylko żurawia, zająca i po wielu wysiłkach we współpracy z moją Mamą - muchomora ;-) 
Owszem: rysuję, maluję, szyję, rzeźbię, projektuję, profesjonalnie zajmuję się fotografią, ale papier w każdej formie, to dla mnie Himalaje niemożliwości. Nawet sytuacyjne ownięcie świątecznego upominku - to duży wyczyn z komediowym nie raz efektem (bywało, że moje prezenty rozwijały się samoistnie z szelestem, zanim otrzymał je adresat ;-) ) 



(żuraw sprawdza się jako podstawka pod pałeczki)


Wobec opisanych doświadczeń, chyba za sukces należy uznać, złożenie przeze mnie dwóch kotów, mimo, że papier, jak zwykle - nie chciał ułożyć się symetrycznie ;-).
Wzór jest o tyle fajny, że w zależności od złożenia, pyszczek zwierzątka można tak wydłużyć, by papierowa figurka stała się psem, lub lisem. 


Poza tym, chętni mogli zagrać w gry zręcznościowe,...



Wziąć na pamiątkę, lub dla dziecka składany model auta (były do wyboru):


Po odstaniu w długiej/ew. bardzo długiej kolejce - skosztować napitku i posiłku japońskiego:



... kupić tematyczne pamiątki:





Na zakończenie można było zatańczyć tradycyjny taniec "Awa odori", wywodzący się z prefektury Tokushima: 









Ci, którym kroki wychodziły najlepiej, otrzymywali od Mistrzów pamiątkowe wachlarze. Zobowiązywało to ich jednak do krótkiego występu na scenie ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz