W tym roku z duuużym poślizgiem wrzucam niektóre posty, dlatego aktualności przerodziły się w archiwum ;-) Nie umniejsza to jednak wrażeń, jakie stały się moim udziałem - wprost przeciwnie - z radością wspominam, jak znakomicie bawiłam się na początku lata. 9 czerwca 2018 r. w warszawskim Parku Agrykola, odbył się kolejny Festiwal Kultury Koreańskiej. Ja po raz pierwszy wzięłam udział w tym wydarzeniu - faktycznie odbyło się ono już 7. raz. Koncerty, zawody sportowe, wystawa fotograficzna, śpiewanie Norebang - to tylko kilka pozycji z bogatego programu imprezy.
Upał nie zniechęcił polskich ani zagranicznych gości.
Ambasador Republiki Korei Południowej w Polsce (od listopada 2016 r.) - Sung-joo Choi.
(powyżej, na samym środku - 2 postać od lewej strony)
Ponieważ nie dane mi było dotrzeć na początek Festiwalu (odbywał się w godz. 11-19), nie załapałam się na pokaz Taekwondo, które trenowałam na początku liceum - miałam za to możliwość uczestnictwa w innych atrakcjach. Nie wszystkie uwieczniłam, ponieważ zabrakło mi miejsca na karcie aparatu, co nie zmienia faktu, że muszę pochwalić Organizatorów za całokształt. Choć wszystkie imprezy odbywały się na jednym poziomie, teren przeznaczony na wydarzenie miał spore rozmiary. Tym cenniejsze okazały się zapowiedzi kolejnych punktów festiwalu, ich tytuły oraz godziny wyświetlane, na ekranach po obu stronach sceny głównej. Dało to szansę uczestnictwa każdemu gościowi w interesującym go wydarzeniu. Dobrze by było, gdyby Organizatorzy Matsuri - Pikniku z Kulturą Japońską, którzy już 2. rok z rzędu uparli się wtłaczać to wieloaspektowe wydarzenie w udziwniony, niefunkcjonalny Dom Kultury przy ul. S. Bacha, zadali sobie chociaż tyle trudu, aby przy scenie głównej, zainstalowali PRZYNAJMNIEJ JEDEN EKRAN, na którym byłaby legenda miejsca i podświetlane najbliższe wydarzenia...
Kwiaty i podziękowania na koniec koncertu...
Podczas Festiwalu nie zabrakło też pokazów nowinek technicznych:
Mnie szczególnie zaintrygowała energooszczędna lodówka, na którą niestety jeszcze długo sobie nie pozwolę z mojej pensji ;-)
Wystarczy zapukać w drzwi, aby podświetliła się jej zawartość. Nie musimy bez potrzeby zaglądać do środka i tracić energii. Zapominalscy przez szybę zobaczą co jest, a czego brakuje...
Dla dzieci przewidziano gry:
A dla miłośników kultury, m.in. prezentację tradycyjnych strojów i instrumentów muzycznych:
Byłam już zbyt zmęczona, więc nie zdecydowałam się na przymiarkę. Może za rok?...
Najmłodsi mogli wziąć udział w warsztatach malowania wachlarzy:
Każdy chętny mógł otrzymać 1 z 2 wzorów tradycyjnego drzeworytu,
(większość wybierała motyw tygrysa - ja również)
oraz wykaligrafowane po koreańsku, własne imię.
Najsłabszą stroną wydarzenia, okazała się ta kulinarna.
Niemal nie było darmowych degustacji.
Ta maleńka porcja, kosztowała 10 zł...
Chętni, mogli wziąć udział w warsztatach kuchni koreańskiej...
Cała reszta ustawiła się w grzecznym ogonku, aby otrzymać miseczkę darmowego posiłku. Nie wiedzieć, czemu porcje rozdzielano tylko z jednej strony, choć druga połowa kolejki miała swój początek dokładnie naprzeciwko pań rozdających poczęstunki. Mimo, że grzeczne zwróciłam uwagę - nie załapałam się na nic...
Lepiej byłoby, zamiast cierpliwego wyczekiwania na żer, zająć miejsce w kinie plenerowym i obejrzeć film...
Owszem, spożywczych stoisk było trochę, ale sprzedawcy znacznie przegięli z cenami. Dla przykladu: mała puszeczka napoju, zamiast 2-3 zł, kosztowała... 9.
Obawiam się, że nie tyle walutowy, międzykontynentalny przelicznik, co polska pazerność, wzięły tutaj górę...
Na koniec, dostrzegłam to uniwersalne przesłanie ;-) Myślę, że nigdy, w żadnych okolicznościach, pod żadną szerokością geograficzną - nie jest go dość.
To bardzo ciekawa kultura na szlaku pomiędzy Chinami i Japonią :):).
OdpowiedzUsuńWitaj, Kasieńko :-)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam. I dużo mniej znana u nas od 2. wymienionych.