Lepiej późno, niż wcale - jak mawiają niektórzy... Z poślizgiem czasowym wrzucam poniższy tekst ;-)
Tradycja ze swej definicji, jest niezmiennym
przekazem norm kulturowych. Jednakże wystarczy prześledzić historię bożonarodzeniowych
zwyczajów od końca XIX w. do chwili obecnej, aby przekonać się, ile mazowieckich
rytuałów odeszło w zapomnienie i jak zubożała sfera świętowania.
Zmarli, ale obecni
Choinka, opłatek, 12 potraw, pusty talerz – to oczywiste
elementy wieczoru wigilijnego. Jak on wyglądał 100 lat temu? Krótko mówiąc:
inaczej.
Dziś nikt nie łączy kultu
zmarłych ze Świętem Bożego Narodzenia. Nieobecnych, wspominamy w Dniu
Zadusznym, ale do początku XX w, wątek zmarłych, był silnie wpleciony w kontekst
Świąt Narodzenia Pańskiego. W Wigilię granica pomiędzy światami żywych i
umarłych, stawała się bardzo cienka. Wierzono, że dusze bliskich, odwiedzają
wtedy rodzinne domy, nie wolno więc było hałasować. Jedną z mazowieckich
tradycji był zakaz szycia i przędzenia, ponieważ ostrym narzędziem, można było
zranić przebywającego w pomieszczeniu ducha. Dziś oczywiście takich czynności
już się nie wykonuje, zatem i zwyczaj odszedł w zapomnienie… Zmarli, według
wierzeń byli obecni przy wigilijnej wieczerzy, dlatego zanim domownicy zasiedli
do stołu, mieli obowiązek strzepnąć ręką z krzesła niewidzialną duszę. W
niektórych domach w północnej części Mazowsza, pusty talerz na stole nadal symbolizuje
pamięć o zmarłych członkach rodziny.
Sianko dla panien, opłatek w
studni
Po
dziś dzień wkładamy trochę sianka pod biały obrus. Ale kiedyś oprócz
przypomnienia miejsca narodzin Jezusa, sianko pełniło też inną rolę. Panny
ochoczo sięgały pod nakrycie i wyciągały spod niego źdźbła. Na podstawie
wyglądu i długości słomki, mogły „dowiedzieć” się, kiedy wyjdą za mąż. „Prababcią”
tak oczywistej dziś choinki, były snopy niewymłóconego zboża, udekorowane
światami, czyli ozdobami z barwionego opłatka w różnorodnych kształtach. Charakterystyczną
mazowiecką tradycją, jest ta związana z kruszeniem kolorowego opłatka do
koszyka z sianem i podawania go zwierzętom w stodole. Nasi przodkowie wrzucali
też kawałek opłatka do studni, aby zapewnić sobie na cały rok zdrową wodę.
Zwierzęta zaś, mogły liczyć na jeszcze jeden miły gest – po wieczerzy zbierano
dla nich resztki z wigilijnego stołu.
Kapusta z grochem, słodziaki i rwaki
Równie duże zmiany zapanowały w sferze kulinarnej. Nie
każdy dziś wie, że karp, bez którego większość z nas nie wyobraża sobie
wigilijnej wieczerzy, zastąpił rybę z dużo dłuższym stażem w polskiej kuchni –
szczupaka. Inne reprezentatywne potrawy dla dawnego Mazowsza to kapusta z
grochem, kapusta z grzybami, barszcz grzybowy, a nawet ziemniaki z wody, które
dziś wszak mogą wydawać się zaledwie skromnym dodatkiem. Kluski z makiem, zupa
z suszonych owoców, barszcz grzybowy, czy pierogi z kapustą i grzybami,
przetrwały na naszych stołach po dziś dzień. Za to słodziaki, czyli miękkie,
smażone racuchy, dziś już nikomu nie
kojarzą się z potrawą wigilijną. Podobnie rwaki – ręcznie wyrabiane kluski. To
tylko cząstka dawnego świata, którego już nie ma - nasyconego powagą i bogatą
symboliką.
"GPC" nr 1607, 24.12.2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz