poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Świecznik na 1 sierpnia 1944.


Przepraszam, że nie zaglądam ostatnio na Wasze blogi, a i na komentarze odpowiadam opornie, ale los mnie wali jak nie pałką zdarzeń, to kijem ludzi małego, moralnego formatu - więc ciągle jestem wkręcona w coś, na co nie mam ochoty...
Tymczasem chciałam Wam pokazać niedużą rzeźbę użytkową, którą zrobiłam już w maju, specjalnie z myślą o dzisiejszym dniu. Bo bez względu na to, że wiele osób w tym roku jest zniesmaczonych modyfikacjami w państwowym programie obchodów 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, ja jestem wierna po prostu dacie i pamięci. Interpretacje oraz korekty zostawiam tym, którzy nie mogą się bez tego obejść.

Cześć i chwała Bohaterom!!!


 (przed wypałem)



(a to już gotowy projekt)













10 komentarzy:

  1. niesamowite wrażenie!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zdziwiłam, gdy ujrzałam wersję rozświetloną! Bo choć marzyło mi się podobne wrażenie, nie mogłam mieć pewności, że efekt nie rozminie się z oczekiwaniami ;-)

      Usuń
    2. dogorywające ruiny z jakże namacalnymi
      resztkami życia dawnego - wstrząsają...

      Usuń
    3. Często patrzę w ten sposób na własną teraźniejszość...
      choć wolałabym radosny plac budowy.

      Usuń
  2. Ojej !!!!! opowiadałaś mi o te latarence !!!!!! nie bardzo sobie potrafiłam ją wyobrazić a rzeczywistość przerosła moje wyobrażenie !!!!!! Jest piękna !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!!
      W istocie, to mały domek z dużym wyrazem ;-)
      Będę tworzyła kolejne ruiny...

      Usuń
  3. Wow, rewelacyjny projekt. I choć smutna okazja, to sam domek świetny. Ze światełkiem w środku wygląda wspaniale.
    Jestem zachwycona. Uwielbiam różniste domki.
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję serdecznie.
    Ja też mam sentyment do miniatur domkowych - ceramicznych i drewnianych, choć ceramiczne wolę. Lubię chatki i kościółki. Ceramiczne kamienice, choć nie w wersji zburzonej, ujrzałam w sklepikach z pamiątkami/małych galeriach. To były bodaj lata przełomu liceum i studiów. Budynki miały kształty zbliżone do tych z warszawskiej Starówki. I horrendalne ceny. Zostały więc w sferze marzeń, także z tego powodu, że najlepiej prezentowały się w komplecie, a to już był wydatek dla gangstera ;-D...

    OdpowiedzUsuń
  5. Fakt. A jednak mnie po drodze z taką sztuką i mocnymi tekstami...

    OdpowiedzUsuń