sobota, 16 lipca 2016
PA - TA - TAJ...
Ojciec i Mama żyli miłością do koni, zatem mimowolnie i ja musiałam złapać ten gen ;-). Cóż, na szczęście u mnie zaistniało coś takiego jak umiar. Czasem dzieci maję więcej rozsądku niż dorośli ;-) A może po prostu, jak większość dziewczynek, które zmieniają się w panienki, przestałam rysować konie i zbierać figurki, modyfikując w ten sposób swoje przyszłe pasje. Świata z wysokości końskiego grzbietu bałam się jak ognia (pewnie już wtedy rozwijał się u mnie lęk wysokości, z którym walczę po dziś dzień). Wyścigi jak każdy hazard uznałam za naganne marnotrawstwo pieniędzy (na szczęście, do tej pory gen hazardu nie przypomniał o sobie, więc może mi nie grozi ;-)) Z dawnej kolekcji zostało mi kilka sztuk koniny i sentyment do cukierkowo kolorowych My Little Pony. Nigdy jednak nie umiałam przejść obojętnie, bez cichego zachwytu obok pasącego się konia.
Po rozmowie z Przyjaciółką, usiadłam spontanicznie i wyczarowałam kilka końskich motywów...
Zawieszki do torby:
Zawieszka z ciasta na ścianę:
Ceramiczny magnes na lodówkę:
CDN...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chyba większość dziewczynek przechodzi okres fascynacji koniem. Ja konia miałam w stajni od dziecka, co prawda był to koń mojego wujka, ale ja spędzałam u babci połowę roku , a czasem więcej. To znaczy zanim nie poszłam do szkoły. Koń był codziennością. Za to resztki fascynacji mojej córki nadal spoczywają w kartonie na strychu.
OdpowiedzUsuńTak, dopiero teraz, gdy moje rówieśniczki mają córki w podstawówce lub gimnazjum, poczyniłam psychologiczną obserwację, że dziewczynki w pewnym wieku są zakręcone na punkcie koni. Nie tylko ja tak miałam, choć bez wątpienia odziedziczyłam skłonności po rodzinnym fanatyzmie ;-)))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej końskiej codzienności. Na tej samej zasadzie jak mnie zazdroszczą kotów od dziecka, czy wolnego zawodu... Łatwiej doceniamy to, co widzimy u innych ;-)
A co tam masz na strychu????? Zdradź ;-)
PS. Albo pokaż na swoim blogu!!!
OdpowiedzUsuńwspaniałe te Twoje rumaki!!!
OdpowiedzUsuńa koń w galopie z płonącą
grzywą i ogonem - ODLOOOT!!!
Dziękuję! :-)
OdpowiedzUsuńJuż znalazł nowy domek.
Motywy końskie nie są mi specjalnie bliskie. Zbyt mało miałam do czynienia. A na koniu siedziałam tylko raz - było wysoko i nie było się czego trzymać ;)
OdpowiedzUsuńZawieszki i ceramiki mi się jednak podobają bardzo.
Pozdrawiam ciepło :*