Jeszcze w wigilijny wieczór, nikt by nie pomyślał, iż święta będą jednak białe :-). Choć już ich nie obchodzę z różnych względów, choinki czasem stawiam, nawet nie w imię tradycji, co dla wprowadzenia barw i innego porządku w ramy domowej codzienności. W tym roku, w największym pokoju, po raz pierwszy zrezygnowałam z kolorów i chcąc zamanifestować negatywny stosunek do tej nienormalnej dla polskiego grudnia "wiosny", wykreowałam "mroźną" choinkę, w prawdziwie zimowym duchu. Skutek? Jak wszyscy wiemy. Choć zapowiadano deszcze, w nocy spadł śnieg, a rano wyszło chyba w całym kraju słońce. Oto prawdziwa, biała magia! :-)
Poniżej zaś, pierwsze gwiazdkowe upominki, które trafiły już do adresatów - ceramiczna anielica, którą systematyczni czytelnicy tego bloga, widzieli wcześniej w stanie surowym:
Oraz podstawki pod szklanki w stylu decaupage:
zauroczył mnie ażurowy jelonek - choć z rogatych - najbardziej
OdpowiedzUsuńlubię renifera w wersji człowieczej - zob. "Żony z Stepford"
Twoje podstawki wyglądają niczym reliefy - intrygują :)
Powiem Ci, że ten jelonek też mnie zauroczył do tego stopnia, iż skusiłam się na owy zakup w budce-kwiaciarni z różnościami na Białołęce. Stoi ona tuż przy przystanku, na którym wysiadłam nieco przypadkowo. Widać przypadek też się na coś przydał ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację co do podstawek. Mnie samą zaskoczył ostateczny efekt!
PS. Filmu nie znam.
ha, Kiduś - często odwiedzam kwiaciarnie właśnie dla tych
Usuńurokliwych czasem nieco przesłodzonych bibelotów i figurek
rzadko jednak ulegam pokusie - bobym musiała nabyć co
najmniej jedną witrynkę dla ekspozycji tychże - a ledwo na me
panienki starcza miejsca - choć już prawie kupowałam mebelek
dlań - tyle, że zbyt ciężki był, by go samodzielnie targać w dom :)
Anielica ma całe mnóstwo fantastycznych detali i detalików, składa to się na niesamowity klimat tej postaci :))))
OdpowiedzUsuńOd dziecka byłam bardzo drobiazgowa... ;-)
OdpowiedzUsuń