Z przyjemnością kontynuuję wczorajszą opowieść. Dziś miałam więcej czasu, by pochodzić po kiermaszu i nacieszyć oczy. A było czym. Techniki istotnie różne. Filc, wełna, ceramika, kuling i nawet coś na ząb, oczywiście w świątecznym duchu.
Ten sam motyw, a za każdym razem inne wykonanie. Indywidualizm, to jeden z filarów rękodzieła. Nasze "25 lat wolności" bezwzględnie przetrzebiło nie tylko taką różnorodność. Czy zdążymy przywrócić rękodziełu należne mu miejsce w kulturze, czy może pochłonie nas do reszty chińska matryca?
Na szczęście odwiedzającymi też sypnęło. Oglądali, kupowali, rozmawiali z artystami, doceniali. Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi.
Ujął mnie ażurowy i przestrzenny kuling. A także echo naszej sztuki ludowej. Technika żmudna i bardzo czasochłonna. Dla zręcznych i wyjątkowo cierpliwych. Brak gotówki nie pozwolił mi dziś na zakup...
A tu już inne ujęcie tego warsztatu:
Druty i szydełko to dla mnie czarna magia.
O, tak, to już moje klimaty! :-)
Pracowania Ceramiki "Sztuka Tworzenia":
Pracowania tortów artystycznych "Słodkie Marzenia" za Skrzeszewa:
I znowu westchnę - szkoda, że podobne imprezy, mają miejsce tak rzadko...
Świetna relacja:) Oby więcej takich kiermaszy.
OdpowiedzUsuńPrawda? Też bym chciała! ;-)
OdpowiedzUsuńślimak, motyl a przede wszystkim ważka - ODLOT!
OdpowiedzUsuńPrzekażę autorom ;-)
OdpowiedzUsuń