Nie skąpstwo i nie nadmiar czasu, wpędziły mnie w tę wielogodzinną pracę z pogranicza sztuki i recyklingu, ale deficyt takich rzeczy na rynku. Gdy na ostatniej wyprzedaży w od dawna nie istniejącym już ( a szkoda!) ciucholandzie na ul. Szpitalnej w stolicy, kupiłam te solidne sztruksy - bojówki za złotówkę (!!!) ze względu na raczej dziecięcy rozmiar :-), nie sądziłam, że będę je kiedyś łatać. Ale minęło kilka lat i moda na takie rzeczy też już póki co, jest w fazie odpływu. Tymczasem dla mojego trybu życia, nie znalazłam lepszej alternatywny jeśli chodzi o spodnie, więc żadne rurki, czy kanty, nie mogą mnie ustatysfakcjonować.
Niestety, jeden bok przetarł się od ciężkiej torby do tego stopnia, że wykwitła w tym miejscu, trudna do zlekceważenia - dziura!
Niewiele myśląc i nie zamierzając się wysilać więcej, niż to konieczne, sięgnęłam po atlas dendrologiczny i na folii, przekopiowałam dwa pasujące mi rozmiarem liście dębu:
Następnie wycięłam je i obrysowałam na materiale - chciałam, by był możliwie najmniej kontrastowy.
Z pewnością w każdym domu znajdzie się jakiś bezużyteczny już ciuszek z haftem, czy aplikacją. Ostatecznie, zawsze możemy wyszperać coś takiego w koszu z ubrankami dla dzieci w najbliższym lumpeksie.
Marnotrawstwa nie cierpię nie tylko w czasie kryzysu, zatem posłużyłam się wspomnianym haftem z odzysku:
No i patchworkowe łaty gotowe! Trzy liście, dwie kwiatowe rozetki i dwa owale z cekinami.
Żadne to dzieło sztuki, ale spodnie, tymczasowo uratowane :-)
Bardzo ciekawy pomysł i fajnie to wyszło :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pomysł prosty do skopiowania, praktycznie dla każdego. Nie wymaga umiejętności plastycznych, a jedynie podstawy posługiwania się igłą :-). Oczywiście można jeszcze doszywać cekiny i koraliki we własnym zakresie, ale ja koralików i tasiemki dodałam niewiele, bo i tak uparcie noszę z tej strony ciężką torbę, więc trudny im żywot pisany :-)
OdpowiedzUsuń