Warownia powstała w 2015 r. nad dzikim brzegiem warszawskiej Wisły. Chyba śmiało można ją nazwać neoskansenem ;-) To nic innego, jak dokładnie odtworzony gród Wikingów i Słowian, czyli siedziba legendarnej drużyny Jomsborczyków, którzy służyli Bolesławowi Chrobremu, jako najemni woje.
Poprzednia warownia mieściła się z Rynii nad Zalewem Zegrzyńskim - paradoksalnie... chyba teraz byłoby mi bliżej tam właśnie, niż do Wybrzeża Gdyńskiego nr 6. Już w zeszłym roku miałam apetyt na uczestnictwo w dorocznym, rodzinnnym pikniku historycznym z Wikingami. Przeanalizowałam trasę dojazdu komunikacją miejską i ... zrezygnowałam. W tym roku Koleżanka przejęła inicjatywę, ale ostatecznie nie pojechałyśmy razem, tylko każda we własnym zakresie. Dla mnie zakończyło się to niestety dość przewidywalnie. Zbłądziłam aż 3-krotnie ;-S. W końcu dobrnęłam poprzez piachy i krzaki nad sam najbardziej dziewiczy brzeg Wisły, ale grodu ani śladu. Koleżanka, która przybyła wcześniej na miejsce, usłyszawszy o moich przygodach opuściła warownię i sprowadziła na właściwą drogę ;-)) Ominęły mnie pokazy sokolnictwa, choć dostojnym drapieżnikom, mogłam przyglądać się do woli:
Pokazy walk miały swoją drugą serię:
Trup, na szczęście podnosił się z martwych ;-)
Można było podziwiać dawne rękodzieło - techniki garncarskie i tkackie.
Nowoczesne bajery, czy tym bardziej chińszczyzna - nie miały wstępu na teren grodu.
Podobnie jak psy... Senior - Rezydent bardzo się zaniepokoił, gdy ujrzał gościa i długo oswajał się z wizytą, (w opisie grodu znajdziemy prośbę, aby nie przyprowadzać na teren Jomsborga psów...)
Na upieczenie prawdziwych podpłomyków - (cena: 5 zł) - trzeba było wyczekać cierpliwie w dłuuuugiej kolejce...
Tak wyglądały żetony na posiłek:
Dodatki wyłącznie takie, jakie przygotowywano w tamtych czasach: miód, owoce, smalec, masło z ziołami oraz przyprawy - m.in.: kminek i czarmuszka.
A później izbę wypełniła opowieść historyczna...
Grupa rekonstrukcyjna, prezentowała się bardzo oryginalnie w swych strojach i ozdobach...
Miejsce szczerze POLECAM. Co ciekawe warownia organizuje spotkania firmowe i prywatne, więc gdyby ktoś z Was, chciał urządzić tam np. imprezę urodzinową, to chętnie skorzystam z zaproszenia :-D
Rewelacja. Uwielbiam takie klimaty!
OdpowiedzUsuńJa też! I bezbłędnie się w nich odnajduję ;-)
OdpowiedzUsuńz zakoralikowanymi warkoczykami idealnie
OdpowiedzUsuńsię odnalazłaś tam :DDD świetna impreza,
podpłomyków, sokołów i bajania zazdroszczę!
Można było przenieść się w czasie...
UsuńMam nadzieję, ze na przyszłą imprezę i my się załapiemy :)
OdpowiedzUsuńKONIECZNIE! :-D
OdpowiedzUsuńChyba,że w międzyczasie, myślicie urządzić tam urodziny B-)