Urodzony
w 1929 r. w Makowie, Paweł Jabłoński mówi, że nigdy nie zrobił zdjęcia bez
powodu. Posiada 20 tys. fotografii skatalogowanych. Choć utrwalił na nich w
sposób mistrzowski, kilkadziesiąt lat powojennej historii Polski, nie doczekał
się albumu. Z wykształcenia grafik – absolwent warszawskiej ASP. Mieszka na
Mokotowie.
-
Kiedy zrobił Pan pierwsze zdjęcie?
-
9 kwietnia 1954r, urodził mi się starszy syn. Kiedy miał rok, w bardzo mroźny
dzień, ubrałem go w ciepłe ubrania, okręciłem szalami i zabrałem na spacer.
Zrobiłem mu zdjęcie i zatytułowałem je „Mróz”. Od tamtej pory, fotografowałem
różne dzieci dla „Życia Warszawy”. W ten sposób powstał mój pierwszy reportaż –
„Warszawskie dzieci”.
-
Udokumentował Pan powojenną biedę, ale też spontaniczną radość.
-
Dzieci, widząc mnie stojącego z aparatem najpierw zastygały i szeptały: O, jakiś
pan…” Ale szybko zapominały o mojej obecności. Wracały do zabawy. Wtedy robiłem
im zdjęcia.
-
Dziś to wprost niewyobrażalne… Jakim aparatem posługiwał się Pan na
początku?
-
To była małoobrazkowa lustrzanka Kine-Exakta z jednym obiektywem, zaprojektowana
jeszcze przed wojną w Niemczech. Po wynalezieniu pryzmatów, kupiłem 2 aparaty.
Dla mnie - ogromny wydatek… Odkąd w fotografii pojawił się kolor, robiłem tylko
diapozytywy, czyli slajdy.
-
Jak wyglądała Pana droga zawodowa?
-
Rozpocząłem pracę w Wydziale Dokumentacji Naukowej, Polskiej Akademii Nauk, a od
1958 r. – w miesięczniku „Młody Technik”, wydawanym przez Naszą Księgarnię.
Dobierałem ilustracje i fotografie, opracowywałem układ graficzny pisma, pisałem
artykuły.
-
Częste motywy Pana fotografii to nieistniejąca już dziś polska wieś z wozami
konnymi, chałupami krytymi strzechą i drewnianymi płotami. Skąd taka fascynacja?
-
Sam
mieszkałem w takiej chałupie z bali, krytej strzechą. Pamiętam to wszystko
bardzo dobrze, tamte zwyczaje, obrzędy pogrzebowe. Do dziś świetnie naśladuję
wiejską gwarę.
-
Duże wrażenie robi fotografia staruszki przycupniętej pod
płotem…
-
Tak,
to naprawdę smutna historia z początku lat ’60. i dlatego na wystawie umieściłem
opis sytuacji pod zdjęciem. Podszedłem i zapytałem: „Babciu, co Wy tuja siedzita
w rowie pod tym płotem? A panocku, wypendzają mnie, wypendzają. A kto Was
wypędza? A dzieci mnie wypendzają. A za co Was wypędzają? A chcom, abym
pomarła”.
-
Na fotografii „Pierwsza pomoc”, zrobionej w Kadzidle, uchwycił Pan inny
dramat…
-
W tamtych czasach, po kurpiowskich drogach, przejeżdżał jeden samochód na
tydzień. Dwa na raz, były czymś nie do pomyślenia. Dlatego chłop, który
przechodził, usłyszał jedno auto, ale nie zauważył drugiego pod które wpadł ze
skutkiem śmiertelnym. Zrobił się tłum gapiów, jakaś kobieta krzyczała, by
przynieść wiadro wody, bo on nie może leżeć taki zakrwawiony przed księdzem.
Sfotografowałem sytuację i przyglądających się ludzi. Ksiądz przybiegł po 5.
minutach, po 20. przyjechała milicja, a po 2. godzinach pogotowie, aby
stwierdzić zgon.
-
Czy nadal robi Pan zdjęcia?
-
Tylko
dla przyjemności, np. podczas wyjazdów na Mazury. Obecnie mam tani aparat
cyfrowy.
Wystawa
pt. PRL, w Warsztacie Warszawskim, pl. Konstytucji 4, trwała do
26.06.
Wywiad dla: "Gazeta Polska Codziennie" z 10-11/06/2017 (1746) - "Dodatek Mazowiecki"
Poniżej: Ulica Europejska
Zdjęcie z banerem 1 maja przykuło moją uwagę. Wiem, że to nie możliwe, ale kobieta siedząca pierwsza z lewej, wygląda zupełnie jak moja mama w tamtych czasach. Pomyślałam, że mama była w Warszawie raz w latach 60tych w amerykańskiej ambasadzie. Niestety zdjęcie nie jest na tyle ostre, żeby mieć pewność, no i nie wiem z którego jest roku. Najprawdopodobniej kobieta jest do niej trochę podobna. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNadzwyczajne! Moja Mama gdy pracowała w archiwum filmowym, odkryła przypadkowo krótki materiał policyjny sprzed 20 lat, gdzie pośród zatrzymanych w rozruchach studenckich w '68, znalazła siebie ;-)Sowo Kochana, podaj mi swojego maila, to wyślę Ci fotografię w pełnym rozmiarze.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe zdjęcia i intersująca wystawa.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mnie nie było, bo z chęcią bym zobaczyła.
Dzieki za relację.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Wystawa naprawdę fantastyczna. Całkiem inny świat.
UsuńO, jak dawno do Ciebie nie zaglądałam... Ale ciągle coś się u mnie dzieje.
Pozdrawiam ciepło :-)
retrourok czarnobiałej przeszłości...
OdpowiedzUsuńBez komórek, komputerów i wulgaryzmów w mediach...
OdpowiedzUsuń