Lody
o smaku czarnego sezamu, czy czerwonej fasoli? A może kulki z ośmiornicy?
Przymiarka kimona? Czemu nie. W minioną sobotę, w stolicy można było dotknąć i
posmakować tego, co prawdziwie japońskie
Obowiązywał
jeden warunek – cierpliwe odstanie w ogromnych kolejkach. Największe warszawskie, doroczne spotkanie z kulturą japońską, jak zwykle obfitowało w wiele atrakcji: były pokazy sceniczne – taneczne, teatralne, muzyczne zarówno współczesne, jak i tradycyjne,
pokaz kaligrafii, sztuk walki, ceremonia parzenia herbaty, możliwość obejrzenia mieczy samurajskich, prezentacje turystyczne, wybór Miss Yukaty. Na pamiątkę można było dostać oryginalną przypinkę,
czy kupić japońskie słodycze.
Niestety, nie sprawdziła się nowa lokalizacja tej barwnej, pojemnej imprezy. Służewski Dom Kultury i tereny go okalające, wykluczyły możliwość uczestnictwa w wielu pokazach odbywających się symultanicznie. Odległość pomiędzy prezentacjami była zbyt duża, główną scenę zasłaniały drzewa, brakowało miejsc siedzących. (...)
Powyższe mini sprawozdanie, ukazało się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (07/06/2017; 1743) - Dodatek Mazowiecki".
CDN....
samej Miss Yukaty poskąpiłaś w swej relacji ;)
OdpowiedzUsuńJasne. Bo owe wydarzenie przeleciało nam koło nosa, co odkryliśmy z dezaprobatą pod koniec imprezy. Nie wiem, kiedy dziewczyny prezentowały swoje umiejętności i kimona na scenie za drzewami. Może wtedy, kiedy oglądaliśmy w budynku broń białą, albo staliśmy w gigantycznym ogonku po jedzenie, albo (hm, wybacz).. do WC.
OdpowiedzUsuńto zderzenie realiów z wyobrażeniami...
Usuńmoże w przyszłym roku będzie lepiej...