Pamiętam lata, w których już pod koniec listopada, rozpoczynałam intensywną produkcję świątecznych prezentów. Najbliższych było niewielu, ale za to przyjaciół, koleżanek, znajomych - tych sezonowych i bardziej stałych, oraz życzliwych sąsiadów - zbierał się całkiem spory krąg. A ja miałam przemożną potrzebę obdarować każdego jakimś drobiazgiem. Co roku fascynowały mnie inne motywy, poznawałam nowe techniki, lub doskonaliłam stare, zatem radosną twórczość młodzieńczą mogę podzielić na wiele etapów. Często korzystałam z modeliny i masy solnej/ciasta. Uwielbiałam rysować/malować motywy świąteczne na kartach (bywało, że w sezonie tworzyłam ich nawet kilkadziesiąt!). Kręciły mnie naturalne materiały: szyszki, korek, kora. A później odkryłam twórczość tekstylną. Najbliżsi, lub wybitnie zasłużeni w mym życiu ;-), otrzymywali jakiś obrazek (techniki też się zmieniały i poprawiały z biegiem lat), rzadziej - obraz. Było też kilka takich Osób, (dziś z różnych względów już ich nie ma) które uzbierały niemały zbiorek moich produktów hand - made... Tamten kontekst odszedł do przeszłości i ostatnie 5 lat, dało mi w najlepszym razie raptem kilka sytuacji, które mogłam spuentować zrobionymi przez siebie upominkami. Dopiero w minionym grudniu odkryłam, że osób, którym chcę coś dać... jest całkiem sporo :-)
A tak wyglądają większe i mniejsze ceramiczne twory, które mam nadzieję cieszą ich właścicieli. Wybaczcie robocze fotografie, ale nie miałam czasu czekać na dobre parametry świetlne...
Magnesy na lodówkę:
Ozdoby choinkowe - część jeszcze bez sznureczków:
I moi faworyci ;-)
Szkliwiona 3 - krotnie, nim mnie zadowoliła: patera - liść.
Kolejna ważka. Miała być wreszcie dla mnie ;-), ale podobnie jak poprzednim - pozwoliłam jej pofrunąć do innego, miłego domku:
Naczynko z kotem, które może być m.in. mydelniczką...
Żeby nie było wątpliwości, to nie są wszystkie prezenty, jakie rozdałam ;-) Kilku drobiazgów zwyczajnie nie zdążyłam udokumentować, a niektóre nadal czekają na wręczenie przy najbliższych spotkaniach, już niekoniecznie około świątecznych...
szczekające i miauczące magnesy są fantastyczne!!!
OdpowiedzUsuńważka zaś - jak zawsze - baśniowo cudowna - może
kiedyś w końcu któraś się zadomowi i nie odfrunie...
mnie urzekła gwiazdeczka z płatkiem w/w - osobiście
bym widziała w niej gotowy wisior na szyję Ludzia :)
Magnesy i mnie się bardzo podobały - wszystko wyszło w nich nawet lepiej niż chciałam.Z pewnością będzie powtórka ;-)
UsuńNa razie ważka sprawdza się jako trafiony prezent ;-)
Jeśli chcesz, zrobię Ci wisior z płatkiem śniegu...
Same cuda :)
OdpowiedzUsuńCeramiczna Zuri mieszka sobie na szafce nocnej i codziennie cieszy moje oczy :) a liść po prostu mnie powalił na kolana :)
Magnesiki są fantastyczne i ozdóbki choinkowe ....same cuda o ważce nawet nie wspomnę bo wiadomo, że jest genialna :)
Cieszę się, że prezenty sprawiły Ci radość :-)
UsuńZwierzaki są fantastyczne, zwłaszcza kotek w kwiatki. Przeuroczy. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńJejku, jejku, jakie cudeńka tu pokazujesz.
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem, co mnie bardziej zachwyca, te kwiatowe piesek i kotek, czy prześliczna patera liść.
Jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam Cię ciepło :*
Dziękuję Ci za miłe słowa :-). Pochwały z ust tak twórczej Osoby jak Ty, są dla mnie bardzo cenne!
UsuńNo wiesz, raczej nie jestem bardziej twórcza od Ciebie.
UsuńAle miło mi, że uważasz mnie za twórczą...
Pozdrawiam ciepło :)
Twoje-teraz moje kociniaki są najpiękniejsze !!!! :):):)
OdpowiedzUsuńNIGDY nie sprofanuję tak cudnego kota mydłem !!! NIGDY !!!
Bardzo się cieszę, że kotełki rozgościły się u Ciebie na dobre! Fakt, że kot za mydłem nie przepada ;-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniałe prezenty :)))
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie!!! ;-) Żałuję, że nie zdążyłam sfotografować tekstylnego kocurka, bo czarnego nigdy nie robiłam z tym rodzajem oczu i takim wąsami... ;-)
OdpowiedzUsuńPS. Miało być: "takimi" ;-)
OdpowiedzUsuń