Taaak, dziś dużo obrazków, mało gadania. Za to wreszcie udało mi się pamiętać o zarejestrowaniu wszystkich etapów mojej rzeźbiarskiej pracy!
Pierwszy talerzyk, jaki wykonałam, to ten z gilem - mniejszy od dwóch pozostałych, nie tak przestrzenny. Był właściwie próbą zmierzenia się z tematem. Ale na tyle zachęcającą, że pociągnął kontynuację. I na prezentowanych tu ptaszynach się nie skończy.
Gil już znalazł nowy dom. Sikorki na razie nie są na sprzedaż...
1. Świeżo wyrzeźbione, jeszcze nie wysuszone.
2. Po pierwszym wypale:
3. Pomalowane szkliwami:
4. Po drugim wypale. Czyli - Hurrra: podziwiam efekty mojej pracy!
I jeszcze tematyczny bonus: DOBRYCH ŚWIĄT, moi Kochani !!!
OOOOOOOO!!!!!!!!!! cudne , wspaniałe, niesamowite, piękne ……..podłam z wrażenia :))))))))))))) Rybka jest przepiękna !!!!!!!!!!! Dziękuje bardzo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
UsuńCieszę się, że rybka dotarła w jednym kawałku! Trochę się bałam, że nasza poczta nie okaże dość delikatności ;-)
wersja przed wypaleniem zachwyciła mnie!!!
OdpowiedzUsuńa po wypaleniu - szyszunie od malutkiego gila
po prostu rozwaliły mnie na łopatki!!!
Każdy etap tego rodzaju pracy jest trudny i żmudny, ale za to ile daje radości!
UsuńPtaszyna z szyszuniami, miała być małą sikorką modrą ;-)))
Wspaniałe! Oj, mieć taki talent... Jesteś niesamowita! Podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! :-)
UsuńTalent we współczesnym świecie bardzo się zdewaluował i ma niską cenę...
Wolałabym urodzić się ... szczęściarą.
Talerze z ptaszkami fantastyczne. Nie mogę się zdecydować, czy bardziej mi się podoba ten z szyszeczkami, czy ten z ptaszkiem o czerwonym brzuszku ...
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj... w Nowym Roku !!!
Bardzo Ci dziękuję. I cieszę się, że wróciłaś na blogi :-)
OdpowiedzUsuń