Tak mi się już trzeci raz w życiu przydarzyło, że jakaś relacja na skutek niknącego zaangażowania obu stron tliła się coraz słabiej, słabiej, aż w końcu ... zgasła. Ale pozostał po niej niewręczony zawczasu prezent.
W zasadzie ten robaczek przeszedł już na moją własność i stał sobie obok innych stworzeń jako ozdoba salonu. Stałby tak do dzisiaj, gdyby nie telefon od koleżanki, która wybierała się na imprezę i potrzebowała kupić nietuzinkowy upominek dla swojej znajomej. W ten sposób owad wyfrunął z mojego domu. Mam nadzieję, że tam gdzie jest obecnie - czuje się dobrze ;-)
NIESAMOWITE to stworzenie spod Twych dłoni wyfrunęło...
OdpowiedzUsuńO zjawiskowa, ważki to dla mnie takie dziwne lekko kosmiczne owady :) i Twoja dokładnie taka właśnie jest.
OdpowiedzUsuń