Nie wiem, jak Wam, ale mnie bardzo brakuje zimy. Opalizującej bieli na ziemi i wyrazistych gwiazd na niebie... W zestawieniu z wiosną za oknem, choinki poupychane w kątach pomieszczeń i dekoracje na parapetach, zaczynają wyglądać nieco abstrakcyjnie. Ale cóż - trzymam je twardo i cieszę oczy wspomnieniami dzieciństwa...A tu przecież dopiero kończy się druga dekada stycznia - nowy rok, karnawał, ferie, środek kalendarzowej zimy! Dlatego czas na prezentację wyrzeźbionych w grudniu drobiazgów, z których część stała się okolicznościowymi upominkami, a część, wrosła już w pejzaż mojego mieszkania:
Tak, natomiast wygląda zimowa stolica w tym roku. Tysiące świetlnych punkcików (wybrana na kolejną kadencję prezydent, zainwestowała z naszych podatków w klimatyczne dekoracje ulic), odbijających się w... kałużach ;-) ...
Tak, czy inaczej - piękne! :-)
Bardzo lubię te uliczne świąteczne świecidła różnego rodzaju i koloru :)))
OdpowiedzUsuń