środa, 5 października 2022

Kuriozalna Wyprzedaż Garażowa!

Ten osobliwy plac zaintrygował mnie tuż po przeprowadzce, gdy wracałam z pracy w Serocku czasem przez Michałów Reginów. Ogrodzony teren, na którym z powodzeniem mogłaby stanąć kolejna Stonka, czy inny market - przypominał usystematyzowane wysypisko śmieci. 



Ogrodowe meble, rowery, donice, przedmioty z wyposażenia wnętrz i zabawki dziecięce, leżały na stosach pod przysłowiową chmurką, bez żadnej plandeki. Nawet w najbardziej deszczowe dni, nikt nie przykrywał rzeczy z drewna i metalu, dlatego po miesiącu moich przejazdów, bardzo straciły na urodzie. 



W końcu, kierowana pączkującą ciekawością, z czym mam do czynienia, wysiadłam przed tym dziwnym miejscem. Odkryłam, że duża część przedmiotów znalazła schronienie w dawnej szklarni. 







Nie zapytałam, jak organizatorzy pozyskują przedmioty. Lecz sądząc po ich kondycji, nie zdziwiłabym się, gdyby były plonem dni, w których ludzie wystawiają przed domy zbędne, duże gabaryty i czekają na ich odbiór przez śmieciarkę. 



Skąd ironia w moim przekazie? Wynika ona z faktu cen umownych i niedorzecznych. 

Rozumiem, że sfatygowana lampa z przełomu lat 60'-'70 XXw. jaką ongiś moja Babcia na fali porządków wyniosła pod śmietnik (nie pytając mnie o zdanie), jest warta 150 zł z racji wieku. 

O tyle drewniana współczesna skrzynka za 50 zł, o którą pytała potencjalna klientka przede mną, czy zwykły lampion na tea-lighty z Pepco totalnie zardzewiały od deszczu za 15 zł, to już naciągactwo, jeśli nie kpina z kupującego ;-)


Mimo wszystko, nie zniechęcam do wyprawy w to miejsce mieszkańców woj. mazowieckiego. A nuż znajdziecie tu jakieś skarby? 

2 komentarze:

  1. Skojarzyło mi się z jarmarkiem Staroci w Kołobrzegu...Inka była świadkiem - pani sprzedawała bardzo fajne metalowe krzesło w skali barbiowej za 70 zł bo było w komplecie z małym pierrotem. Komplet oczywiście stworzony przez tę panią, bo ani wymiarowo pierrot do krzesła nie pasował, ani nijak. I według słów tej pani to wlasnie ów niepozorny pierrot podwyższał cenę 'kompletu' będąc równocześnie niesamowitą okazją, bo sam kosztuje około 70 zł... Ręce opadały, bo takie pierroty często kupuje moja córka w 'lumpach' za maksymalnie 10 zł... No ale cóż. Tak mi się skojarzyło ;) oczywiście krzesła osobno sprzedać nie chciała;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno powiedzieć - śmiać się, czy płakać? ...
    Kiedyś Przyjaciółka po powrocie z Niemiec, a były to jeszcze nasze lata akademickie, zauważyła rozsądnie, że zawartość bazarków, pchlich targów, etc, jest świadectwem zamożności społeczeństwa. Jak tu się nie zgodzić? Im kraj biedniejszy, tym większe pieniądze oczekuje sprzedawca za garść śmieci. W bogatych państwach, można kupić piękne drobiazgi za symboliczne "grosze"...

    OdpowiedzUsuń